Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nie,alezdecydowanieniebyłaśtutajznami.
–Rany…–Luizapotrząsnęłagłową,rozsypującdługiebrązowe
włosynaramionach.–Niewiem,comisięstało.Coprzegapiłam?
–Nic,nuda.Mamnotatki.Nieźlewzięłasiędorobotywtymroku,
odpierwszychzajęćpełenwykład.
Luizawstała,próbującwrócićdorzeczywistości.Jednaktawizja…
Nie,niewizja.Marzenie?Jakiemarzenie?Niemogłamarzyć
oMarcinie.Jestsłodki,miły,byłbyidealnymfacetem,aleniewidziała
gowroliswojegopartnera.Chociażwiedziała,żeniemiałbynic
przeciwkotemu.Więcdlaczegoonimmarzyła?Dlaczego
wwyobraźnizmieniłascenęzzaułka?
Ijeszczejedno…Czynapewnomyślałaonim?Marcinniemiał
stalowegoodcieniatęczówek.
Zajęciamijałypowoliichybafaktyczniekażdywykładowcawziął
sobiedoserca,żesąnaostatnimrokustudiów.Opróczzwykłychzajęć
organizacyjnychprowadzonebyłynormalnewykładyićwiczenia,
cobyłonieladaciekawostką,ponieważwiększośćstudentów
przygotowałasięnaluźnydzień.
Niewątpliwienajciekawszymtematembyłnowy,tajemniczy
opiekun.InformacjaostaniezdrowiaprofesoraLenkowskiegoobiegła
wzawrotnymtempiewszystkichzainteresowanychipowodowała
zamieszaniewśródstudentówpsychologii.Każdanowatwarz
okazywałasiębyćpotencjalnymopiekunemichroku.Luizaniebrała
udziałuwtychdyskusjach,boniebardzointeresowałasiętym,kto
będzieuczyłseksuologiizamiastprofesoraLenkowskiego.Zresztą
zajęciaztegoprzedmiotuodbędąsiędopierowpiątek,więcmają
jeszczekilkadnidopoznaniatajemniczegogościa.
Kolejnyminaszczęścieostatnimprzedmiotembędziediagnoza
ileczeniezaburzeńpsychicznych.Nasamąmyślozajęciachuderzył