Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Weronika…–Kobietawstałaiobjęłaserdecznieprzyjaciółkę.
–Przepraszam,żewyrwałamcięzdomu.
Uśmiechnęłasiędelikatnieniczymanioł.Sarawidziaławoczach
wieloletniejprzyjaciółkismutekinatychmiastujęłaspoconązestresu
rękę.
–Wera,cosięstało?–Kobietapotrząsnęładelikatniegłową.
–Kochanie?
–Przejdziemysię?
Stanowiłydziwnykontrast.Wysoka,czarnowłosaSarawdługiej
doziemi,kolorowejsukience,któraidealniepodkreślaławcięciewtalii
iniewielkibiustorazniższaWeronika,zasłaniającaobszernąkoszulą
ispodniamizgrabneciało,cokuszącopodkreślałoatutykobiety.Sara
pewnasiebieizadziorna,Weronikaskrytainiepozorna.Szłyramię
wramięwciszy,wsłuchującsięwzgranyrytmichkroków.Pokilku
minutachspacerudotarłydoskromniejszejczęściparkuitylkocojakiś
czasprzechodziłoboknichpojedynczypieszy.
Saraniechciałanaciskać,alewyraźnieczuła,żecośdręczy
przyjaciółkę.Znałysięoddziecka,praktyczniewychowywałysię
razem,uczyłyitrenowały.Rozumiałysiębezsłówjakbratniedusze
iwiedziała,żemusicierpliwieczekaćnajejruch.
Stanęłynabiałymmostkuozdabiającymalejkęwparku,
aWeronika,niezważającnadługierękawylekkiejkoszuli,położyła
przedramionanażeliwnejbarierce.Sarauniosłabrew.
–Pobrudziszkoszulę.
–Oj…dobra,trudno.–Odetchnęła.Rozejrzałasięwokół.–Sara,
mamproblem.
Kobietaoparłasiębiodremomostek,patrzącuważnie
naprzyjaciółkę.Widziała,jakWeronikabiłasięzmyślami,próbując
ubraćwsłowato,cochciałajejprzekazać.Tobyłakolejnaróżnica
międzynimi.Saranigdynieoszczędzałarozmówcyimówiła