Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jednocześniedobramjejświadomościdobijałosięjakieś
wspomnienie,irytującoskrobiącwdrzwi,wymuszającwypuszczenie
gonaświatłodzienne.Bólgłowyrozsadziłjejczaszkę,gdywmyślach
rozkwitłniski,głębokigłosmężczyzny.
Jesteśbezpieczna…Jesteśzemną…
Uciskwpiersinasiliłsię,jakbyjakaśniewidzialnadłońzaciskała
sięnajejsercu.Wszystkotrwałoułameksekundy.
–Gdzieidziesz?–Sandrastanęłaobokniej.–Wszystkodobrze?
Jesteśblada.
–Tak,idędołazienki.Widzimysiępodsalą.
Wparowaładołazienkiioparłasięciężkooumywalkę.Urywany
oddechniedostarczałwystarczającejilościtlenu,cowywoływało
jeszczewiększąpanikęniżnastołówce.Wiedziała,żezamoment
zemdleje,jeślinicniezrobi.Bólrozsadzałgłowę,aoddechstawałsię
corazrzadszy.Rzuciłatorbęijednymgwałtownymruchemzdjęłagolf.
Mogłaoddychać.Znowumogłaoddychać.Widziała,jakjejbiust
unosisięiopadarytmicznie,próbującdostarczyćjaknajwięcejtlenu
dopłuc.BiałykoronkowybiustonoszopinałpiersiiLuizamiałaochotę
ściągnąćgozsiebie,aleprzytomniezauważyła,żejestwuczelnianej
łazience.Wściekłymruchemzebrałatorbęiprzeklętygolf.Wtym
samymmomenciedrzwiłazienkisięotworzyłyiweszłaSandra.
–Luizacosię…–Rozszerzyłaoczyiszybkozamknęłazasobą
drzwi.Patrzyłanaszyjęprzyjaciółki,nato,cochciałaukryć.–Kto
citozrobił?!
Nie:jaktosięstało.Tylkoktocitozrobił.GdybytylkoLuiza
znałaodpowiedź.
–Niewiem,skądtomam.
Luizaweszładokabiny,próbującochronićsięprzedwzrokiem
kolejnejosoby,którawparowałabydołazienkibezostrzeżenia,
aSandrapatrzyłananiąprzestraszona.