Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
padławczorajzezmęczenia,ataszramapowstałaodłańcuszka.
Tonic,żewyglądała,jakbyktośjądusił…
–Długobędziesz?–Sandrazałomotaławdrzwi.
Luizasięotrząsnęła.Musiałaszykowaćsięnauczelnię.Wysuszyła
iwyprostowaławłosy,związującjewwysokikońskiogon.
Poszybkimilekkimmakijażuzwolniłałazienkę,doktórejwtym
samymmomenciewskoczyłaSandra.Naszczęścieteżsięspieszyła,
więcniezwróciłauwaginaszyjęLuizy.
Pogodazmieniałasięjakwkalejdoskopie.Ciepłyjesiennywieczór
zmieniłsięwponury,deszczowyporanek.Ajeszczewczorajmiała
nasobiesukienkę…Nagłeobrzydzeniezwaliłojąznóg.Bezwładnie
usiadłanałóżku,próbującuspokoićtrzęsącesięciało.Objęłasię
ramionamiizamknęłaoczy,oddychającgłęboko.
Jesteśzemną…Usłyszaławgłowieciepły,niskigłos.Tak
irytującoznajomy…Codziwne,dziękitemuwyobrażeniuuspokoiła
nerwy.Odetchnęłagłębokoisięubrała.Spakowałapotrzebne
nauczelnięrzeczy,przepakowałaportfeldotorbyizgarnęłazbiurka
kluczeodmieszkaniaisamochodu.Pozajęciachodbierzeaudispod
klubu.
–Dlaczegomasznasobiegolf?–Sandrabyławyraźnie
zaskoczona.
–Patrzyłaśprzezokno?Jużwyobrażamsobie,jakzamarzam
wdekolcie.
–Alegolf?Przecieżnienosiszgolfów.
–Oj,niedramatyzuj.Nietrzebawielepokazywać,żebyseksownie
wyglądać,samatopowtarzasz.Zresztąidziemynauczelnię,anie
naimprezę.
–Maszrację,uczsięodnajlepszych.–Kawawyraźniepoprawiła
przyjaciółcehumor.–Bierzkluczyki,jedziemytwoimsamochodem.
Mójtrzebazatankować,alezaparkowałamobokaudi.