Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wszystko,coleżałojejnasercu–rzeczjasnawgranicachrozsądku.
ZdrugiejstronydefinicjarozsądkuwsłownikuSarybyłabardzo…
ograniczona.Wskrócie,nieszczędziłaszczerychsłów.Weronika
natomiastzawszepróbowałapięknymiwyrażeniamiokazaćswoje
troskilubuczucia,starającsięjaknajmniejzranićdrugąosobę.Nie
znałabardziejgrzecznejiułożonejkobiety,abiorącpoduwagęich
codzienneżycie,byłotonieladawyczynem.
–Mamwytrząsnąćtozciebieczysamapowiesz?–Skrzyżowała
ręcenabiuście.
–Tylkoniekrzycznamnie,nielubiętego.
–Mów,nojuż.
Bałasięcorazbardziejtego,cousłyszy.Weronikazachowywała
sięostatniodziwnie,byłanieobecnaduchemizamyślona,cozupełnie
niepasowałodoułożonejistąpającejtwardopoziemikobiety.
Odetchnęłajeszczeraz.
–Jestemwciąży.
Sarawytrzeszczyłaoczy,comusiałowyglądaćkomicznie,bojej
przyjaciółkaroześmiałasięskromnie.
–Słucham?
–Jestemwciąży.Czwartytydzień.
Pisnęła,gdySaraobjęłająipocałowaławpoliczek.
–Gratuluję!Tocudownie!–Klasnęławdłonie.–Cieszęsię!
–Cicho…Niekrzycz,wariatko!
Popatrzyłananiąuważnie.
–Czekaj,moment.Znamojca?–Weronikaskrzywiłasię
nieznacznie.–Wera,ktojestojcem?
–Niemożeszcieszyćsięzemną…
–Cieszęsięoczywiście.–Zrobiłagroźnąminę.–Ktojestojcem?
Weronikarozejrzałasięwokół,bysprawdzić,czyniktnie
podsłuchujeichrozmowy.