Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Paźuznałzapewnezastosowne,abysiępokazać,schwyciłbowiem
Ernautonazaramięmówiąc:
—Przezlitość,panie,weźmięnarękęipodnieśtak,abymmógł
widzieć,bomitegłowyzasłaniają.
—Ależ,wistocie,jesteśnienasycony,mójmłodzieńcze!
—Jeszczetatylkousługa,proszępana.
—Nadużywasz!...
—Panie,jamuszęwidziećskazanego,czypojmujeszpan!...
muszę...
ZezaśErnautonzapewneniedosyćszybkoulegałjegożądaniu,paź
dodał:
—Panie,przezlitośćotęjeszczetylkołaskębłagam.
Paźniebyłjużterazfantastycznymtyranem,aleraczejnieodpartym
żebrakiem.
Ernautonpodniósłgoizadziwiłsię,żetrzymanarękutakdelikatne
ciało.
Tymsposobemgłowapaziaprzewyższyławszystkieinnegłowy.
WtedywłaśnieSalcède,cofającwzrokztłumów,brałpiórodoręki.
Ale,postrzegłnarazmłodzieńcaizdumiał.
Natychmiastpaźpołożyłdwapalcenaustach,aniewypowiedziana
radośćzakwitłanatwarzyskazanego.
Rzekłbyś,żetobyłoupojenieniegodziwegobogacza,któremu
nawyschłyjęzykŁazarzspuszczakroplęwody.
Salcèdepoznałtenznak,niecierpliwieoczekiwanyipomoc
muzapowiadający.
Przypatrzywszysięprzezchwilkilka,chwyciłpapier,który
mupodałTanchon,niespokojnywobecjegowahaniaizgorączkową
szybkościązacząłpisać.
—Pisze,pisze—szepnęłytłumu.
—Pisze—zwidocznąradościąpowtórzyłakrólowamatka.
—Pisze!..—powiedziałkról—jakBógżywy!ułaskawięgo.
NagleSalcèdeprzestałpisaćispojrzałnamłodzieńca.
Młodzieniecpowtórzył—znak,iSalcèdeznowupisaćzaczął.
Potem,podalekokrótszejprzerwie,znowuprzestałpisaćijeszcze
razspojrzałnamłodzieńca.
Paźdawałznakigłowąipalcami.
—Czyskończyłeś?—spytałTanchon,ciąglesięwpapier
wpatrując.
—Już—machinalnieodpowiedziałSalcède.
—Podpiszwięc.