Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przyłożęgłowędopoduszki,śniąmisięświństwa.—Aga
ziewnęłaprzeciągle.
—Muszęcięjeszczezapytaćotenporannytelefon.
—Nudnasprawa—znowuziewnęła.—Dopókinie
opowieszokasztanie,nieusłyszysznicwięcej.
—Opowiem,alepotem,przykolacji.Albopo.
Zapakujemysiędołóżka,wokółświece,kadzidełka…
—Iploteczki!
—Iploteczki.
—Obiecujesz?
—Obiecuję.
—Dobra,pytaj.
—Pamiętaszimięczynie?
—Nie.Chybasięnieprzedstawiła.Zanimzdołałamjej
przerwaćipowiedzieć,żetonietyodebrałaśtelefon,już
nasyczałaotymliściu.
Tobyławażnainformacja.
—Alenawstępiepowiedziałaśparęsłów?
—Owszem—Agamiałaniepewnąminę.
—Co?
—RezydencjawZawrociu,słucham—zacytowała
ześmiechem.
Mnieniebyłodośmiechu.CzyEmilamogłabynie
rozpoznaćmojegogłosu?Napewnozastanowiłbyjątaki
durnytekst.Niemówiącjużotym,żeraczejbygonie
zostawiłabezkomentarza.Imdłużejotymmyślałam,
tymwięcejmiałamwątpliwości.Najwyraźniejnietylko
EmilamiałacośdomnieiPawła.Byłjeszczektoś,okim
niemiałampojęcia.Ktoś,ktomówiłdziwnerzeczybardzo
niepokojącymtonem.
—Mamjeszczejednopytanie.Czytasycząca
wspomniałacośożabie?
—Skądwiesz?
Więcwspomniała…Tobyładrugaważnainformacja.
—Przypominaszsobie,copowiedziała?
—Mgliście.Cośoksiężniczkachwżabichszatkach.
—Tylkotyle?
—Tomało?Spytałam,comanamyśli,aonanato,
żebympokumkałasobieotymztobą—Agapotężnie