Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zboczewąwozubodziszków,rozchodnikówibarwinków,
aszczytzajęłoparzydłoleśne,powiewającenawietrze.
„Mogęodczasudoczasusiępowspinać”pomyślała
zadowolonairuszyładalej.
Kiedydotarładopolany,pośrodkuktórejstałpensjonat,
zatrzymałasięnaskrajulasuiprzyjrzałabudynkowi.Był
większy,niżsądziła,gdywidziałagozdołu,miałwysoką
kamiennąpodmurówkęischody,któreprowadziły
nadużytaras.Napiętrzewidaćbyłoczterybalkony,dwa
dośćsporezprzodu,dwamałepobokach.Dom
dosłownietonąłwkwiatachdoniczkizawieszonebyły
wokółtarasu,przyczepionedobalustrad,częśćstała
napodłodze.Rosływnichcynie,aksamitki,astry,wrzosy
ismagliczki,powój,paciorecznikirudbekia.GdyNina
podeszłabliżej,poczułaichupajającyzapachiusłyszała
bzyczeniepszczół,któreuwijałysięwtejbarwnej
gęst​winie.
„Pięknietu”pomyślała.„Ciekawe,dlaczegomają
małogości?Możewśrodkujestklepisko,azamiast
toaletywychodek?Albocenykoszmarniewysokie?”
Zrobiłakrokwstronęschodów,gdyzzadomuwybiegł
potężnypiesrasybernardyn.RuszyłwstronęNiny,
szczekającgłucho,ajegogłosodbijałsięecheminiósł
pookolicy.Tużzanimpędziłocośmałegoirudego,ale
Ninaskupiławzroknaobiekcie,którywydawałsię
groźniejszy.
„No,ładnie.Ktopozwala,żebytakabestiabiegała
wolno?Przecieżonmożeczłowiekowicośodgryźć”
przebiegłojejprzezmyśl.
Nibyniebałasiępsów,aletarozpędzonamasajuż
samymwyglądemwzbudzałarespekt,akiedytakgnała