Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
porośnięteogromnymipołaciamilasu,awysoko,
wpołowiepołożonegonajbliżejwzniesienia,rozciągałasię
polanka,naktórejstałsporybudynek.Dymzkomina
wędrowałwniebocienkąsmużką.Tużobokwiaty
przystankowejrósłpotężnygrab,któryrzucałcień
nadużyfragmentulicy.ZaplecamiNinyterenbył
bardziejpłaski,alaswydawałsięgęstszy,trudniejszy
doprzebycia.Teraz,wpołowiewrześnia,widaćjużbyło
pierwsześladyzbliżającejsięjesieniipośródzielonych
jodeł,soseniświerkówwyłaniałysiękoronybrzóz,
grabów,bukówczytopoli,którychliściezaczynałyjuż
przebarwiaćsięnazłoto,rudoiczerwono.Ninapatrzyła
wzamyśleniu.Wyznawałazasadę,żenicwżyciunie
dziejesiębezprzyczyny,więczaczęłasięzastanawiać,
nacozwracajejuwagętenprzymusowypostój.
„Właściwie,jakitomasens,żebyjechaćwBieszczady?
Tamjestpełnoturystów,dawnojużzniknęłymalownicze
odludzia.Pocomito?Tutajjestcałkiemładnie.
Miasteczkomożeniecozapyziałe,alejaprzecieżnie
potrzebujęmodnegokurortu.Możepowinnamwłaśnie
tutajposzukaćczegośdlasiebie?”
Razjeszczepowiodławzrokiempolasachiwzgórzach,
apotempopatrzyłanabudynekstojącywbezpośrednim
sąsiedztwieprzystanku.Byłtosporejwielkościsklep.
Fasadępomalowanonaczerwono,atużnaddrzwiami
przybitodużyszyld:„Spożywczy”.Czarneliterynażółtym
tlewidaćbyłozdaleka.Dodrzwiprzyczepionabyła
kartka,naktórejktośnapisał:„Przyjmędopracy.
Wiadomośćwsklepie”.
„Możekupięcośdojedzenia”pomyślałaNina
izdecydowanymkrokiemruszyławstronęsklepu.