Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Podszedłemdociemnobrązowychdrzwiiniezdążyłem
zapukać,botesięotworzyły,aprzeznieprzeszłodwóch
policjantów,którychdobrzeznałem.Wyglądalinarównie
apatycznych,coja,aletoteżmnieniezdziwiło.
Przepuściłemich,następniesamemuwchodząc
dośrodka.Łysyfacetsiedzącyprzybiurkupopatrzył
namniezakłopotanyichciałwstać,aleuspokoiłem
gogestemręki,każącsiadać.Przysunąłemsobiedrugie
krzesło,siadającnaprzeciwkoniego.
–Jużrozmawiałemzpolicją–zacząłzdenerwowanym
tonem.–Niemamnicwięcejdododania.Podałem
imwszystko,cochcieliście.Nicwięcejpanuniepowiem.
–Nieobchodzimnie,copowiedziałeśpolicji.Mnie
powieszprawdę.Wiesz,cocigrozizaskładanie
fałszywychzeznań,conie?
–Wiem,alenieobowiązujemnietoteraz,bonie
jestemaresztowany.Kimpanwogólejest?
–Brawo,odrobiłeślekcje–powiedziałem
beznamiętnymtonem,wypuszczającpowietrzezpłuc.
Wyciągnąłemzkieszenikurtkinotes,którywcześniej
Hannahmidoniejwsunęła,irzuciłemokiemnajej
starannenotatki.–NickJenkis–przeczytałemnagłos.
–Spokoimię.Namnieteżtakkiedyśmówili,ale
dorosłem.Niebardzojużdomnietopasuje.Awięc,Nick,
pytanienumerjeden,skupsię.–Położyłemnotatnik
przedsobą,nachylającsięwjegokierunku.Splotłem
dłonie,obserwująctwarzmężczyzny,którawyglądała
nacorazbardziejzdenerwowaną.–Czemuprowadzisz
burdel,Nick?
–Burdel?–Poderwałsięzmiejsca,aleszybkosię