Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
widziałamjegotwarzy,jednakmiałampewność,
żewyszczerzyłkły,atęczówkizmieniłykolor
naniebieski.
Coturobisz,Boudreaux?
Devincmoknąłzniezadowoleniem.
Witasztakkażdegoklienta?zapytałlekceważąco.
Klienta?prychnąłValentin.Miałbymuwierzyć,
żechceszskalaćtuszemtoswojeblade,arystokratyczne
ciało,itozrękikundla?
Dreszczprzebiegłmipokręgosłupie.Niebyłatojednak
reakcjanastrach,acośzupełnieinnego.Poczułam
ekscytacjęnasamąmyślotym,żemogłabympołożyć
dłonienanagiejskórzeDevina,pozostawiającnaniej
swójśladwpostacirysunku.
Czemunie?Devinwzruszyłnonszalanckoramieniem
isięwyprostował.Wsunąłdłoniedokieszenispodni
irozejrzałsiępogłównympomieszczeniu,jawnie
ignorującmojegobrata.
Valentinowisiętoniespodobało.
Wypieprzajstąd,zanimsięnaciebierzucę.
Devinodwróciłsiędonasplecamiipodszedłdojednej
ześcian.Takpoprostu.Odwróciłsięplecami
dowilkołaka,jakbydoskonalezdawałsobiesprawę,
żeniegrozimuzjegostronyżadneniebezpieczeństwo.
Rozchyliłamwargiwzdumieniu.Nigdyniespotkałam
tak…aroganckiegoipewnegosiebiemężczyzny.Nigdy.
Ładnerysunkiodezwałsięspokojnieiskinął
podbródkiemnawzórmałejwilczycyzwiniętejwkłębek.
Tynarysowałaś?
Takodpowiedziałamcicho,zanimValentinzrobiłby
tozamnie.Chrząknęłamidodałamgłośniej,doskonale
wyczuwającwpowietrzuwściekłośćbrata:Tak,tomój
rysunek.
Devinprzesunąłdługimipalcamipokartce,obrysowując
konturzwierzęcia.Zamrowiłomniewpodbrzuszu,jakby
tomnietakdotykał.Subtelnie,niemalznamaszczeniem.