Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pozbawiałatchu.
Wieszoczym.Zerknęłananiego,zmieszana.Wielerzeczy
zbywalimilczeniem.Onaniechciałarozmawiać,aontoakceptował.
Chociażbywałytakiednijakdzisiajkiedynachodziłaochota,
byponownieprzeanalizowaćwszystkoodpoczątku.Wiedziała,
cousłyszy.„Zostawto.Idźdoprzodu”.Damianzawszetopowtarzał.
Magda…
Wiem.Mamtozostawićiiśćdoprzoduweszłamuwsłowo.
Wtymprzypadkuwdół.Obdarowałcierpliwymuśmiechem.
Miaławrażenie,żetakiuśmiechmiałzarezerwowanytylkodlaniej.
Częstopróbowałasobieprzypomnieć,czywidziałagonajegoustach,
gdysiępoznali,aleodpowiedźzawszebyłatakasama.DamianAntos
donikogonieuśmiechałsięzcierpliwością.Zwyższością,ironią,
pogardą,czasemnawetzradością,aletakiuśmiechbyłtylkojej.
Lekkouniesionyprawykącikust,nadktórymznajdowałasięledwo
dostrzegalnablizna.Zauważyładopieroniedawno.Byłaciekawa,
skądpochodziła,aleniemiałaodwagizapytać.Zakażdymrazem,
kiedyzagadywałagooKraków,robiłsiędrażliwyalbowymawiał
ododpowiedzijakimiśobowiązkami,przezcozrozumiała,żenie
masensuciągnąćgozajęzyk.
Wracamy?upewniłasię,zarzucającplecak,któryniecostracił
nawadzepotym,jakDamianprzełożyłdoswojegodwadużetermosy.
Towszystkonieważyłowięcejniżpięćkilogramów,ajamiałam
wrażenie,żetaszczęnaplecachczterolatka!Zaśmiałasię.
Wiem.Aletymsamymudowodniłemci,żetwojakondycjajest
kiepska.Samowejściepodgóręmęczy,zkażdymkrokiemplecak
ciciążył,chociażnicdoniegoniedokładałempodczasmarszu
wyjaśniłDamian.Pamiętasz,jakpodrzuciłaśgonadole,śmiejąc
sięzemnie?
Notak.Nieczułamjegociężaru,dopieropóźniej…
Kilkabułek,dwatermosy,czekoladatonaprawdęniejestduże