Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
małegożyrandola.–Zapewnebyłobyzniewagąjeśćwtym
czyściutkimdomku,więcponieważjestemokropniegłodny,stawiam
wniosek,byodłożyćposiedzenie–dodałpochwili.
–MyzmamązamierzamytupoczekaćnaJohna,jestteżjeszcze
trochęroboty–rzekła,krzątającsię,Meg.
–MyzBethwybierzemysiędoKittyBryant,byprzynieśćwięcej
kwiatównajutro–dodałaAmyiwłożyłamalowniczykapelusik
naśliczneloki,wczymjejbyłotakdotwarzy,żesięsamawraz
zinnymicieszyłaświetnymefektem.
–Jo,przynajmniejtymnienieopuszczaj.Jestemtakznużony,
żeniezdołamdojśćdodomubezpomocy.Tylkonieodpasujfartucha,
bociznimbardzoładnie–powiedział,gdychowałatenwstrętnydla
niegoprzedmiotdoprzestronnejkieszeni.
Zamierzającpodpieraćjegochwiejnekroki,podałamurękę
irzekła:
–Chciałabymsięztobąnaseriorozmówićojutrze,Laurie;musisz
miprzyrzec,żesiędobrzezachowasz,żeniepopsujesznamplanów,
niespłataszżadnegofigla.
–Anijednego.
–Niemówteżśmiesznychrzeczy,wczasiekiedypowinniśmysię
poważniezachować.
–Nigdytegonierobię,toraczejtwojarzecz.
–Błagamciętakże,abyśniepatrzyłnamniewczasieobrzędu,
boroześmiejęsięzpewnością.
–Będziesztakzawzięciepłakała,żegęstamgłazaćmiwszystko
dokołainiedostrzeżeszmnie.
–Japłaczętylkowwielkimstrapieniu.
–Naprzykładgdyprzyjacielwstępujenauczelnię,prawda?
–Mówiącto,Lauriewybuchnąłśmiechem,któryudzieliłsiętakżeJo.
–Niepysznijsiętymjakpaw,botylkodlategopłakałam,żebysię