Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mupokazać...Przeszłamiudałosięniemalbezszwanku.
Zaogrodzeniemznajdowałsięparkingwyłożonykostką
chodnikowąichłopakwymyślił,żetotambędziemygrać.
Niemiałam(zresztądodziśniemam)umiejętności
przewidywania,więcsięzgodziłam,sądzącnaiwnie,
żetonietakietrudne.Przezchwilęszłogładko,Gustaw
byłchybanawetpodwrażeniemmoichpiłkarskich
umiejętności,alestarałsięniedawaćtegoposobie
poznać.Wkońcukopnąłpiłkęmocnoizzaskoczenia.
Dostrzegłamwułamkusekundybłyskwjegooku
myślał,żewkońcuudałomusięmniezaskoczyć.
Jednakjasięniepoddałam,rzuciłamsięnapiłkę
zzapałemtrzecioligowegopiłkarzadrugiegoskładu
iniefortunniepoplątałymisięnogi.Poleciałamjakdługa.
Wefekciemiałampodartenylony,zdartedokrwikolana
iłokcie,asukienkanienadawałasięjużdoniczego.
Obojewróciliśmynaprzyjęciezespuszczonymigłowami.
Byłamwdzięcznarudzielcowi,żebyłzemnąsolidarny.
Matkanajpierwmyślała,żestałosięcośstrasznego,
awtedyonpowiedział:
PanieDarku,miałpanracjęzwróciłsiędomojego
ojca.Tałamaganaprawdęniepotrafigraćwpiłkę
poczymparsknąłgłośnyminienaturalnymśmiechem.
Myślałam,żenigdyimniewybaczę.OjcuiGustawowi.
Obajprzeciwkomnie.Rodzonyojciecspiskowałzobcym
dzieckiemprzeciwwłasnejcórce.Resztęlataspędziłam
zmamąipaniąHeleną.Niemiałamjużochoty
nachłopięcezabawy.
PóźniejtrochędorośliśmyiGu,starszyodwalata,
wprowadzałmniewświatdorosłych.Byłsporowyższy
odemnieidośćtyczkowaty.Włosymuściemniały
izkrzykliwegorudegozmieniłysięwspokojniejszy,
kasztanowybrąz.Toładniepodkreślałojegobrązowe