Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zachętyiprzekupstwa.Kłóciliśmysięwtedyispieraliśmy,
bobyłnieustępliwy,alepomiesiącuudałosięwysłać
książkę,niemalbezbłędów,dowydawców.Popółroku
możnabyłokupićwksięgarniach.
Mimożepozowałammuczasamimiędzyjego
podróżamiapisaniem,todzisiejszawiadomośćtrochę
mniezaskoczyła.Ponamyślejednakuznałam,żenie
masięnadczymzastanawiać.
Pojechałamrowerempodwskazanyadres.Gucio
pomieszkiwałterazwstarejchacieoddalonejoddomu
mojejbabkiokilkakilometrów.Myślałamkiedyś,
żezdecydowałsięwłaśnienatomiejscezewzględu
namnie,alenigdyotymnierozmawialiśmy.Terazwolę
myśleć,żezrobiłtakdlatego,żetujestpoprostuładnie.
Kupiłdomzaśmiesznepieniądzeinosiłsięzzamiarem
wyremontowaniago.Wpierwotnejwersjimiałatambyć
nawetsauna.Mójojciecjużsięrwałdoprojektowania,ale
chatabyławopłakanymstanie,azapałGustawa
słomiany.Zamiastnaremontwydawałwszystkie
zarobionepieniądzenapodróże.Nacodzieńwciążczekał
naniegokąturodziców.
Byłociepłoiduszno,aleodzachodunadciągały
szelfowechmury.Zmartwiłamsię,żepowrótrowerem
możesięnieudać.Naraziejednakpodjechałampod
chatęGuciaspoconaizwypiekaminatwarzy.Ledwie
łapałampowietrze,bozapomniałamolekachnaalergię,
którazawszewzmagasięprzedburzą.Zbrzozyprzy
każdympodmuchuwzmagającegosięwiatruleciałytony
pyłków.Częśćwpadałamidonosa,powodującnieznośny,
cieknącykatar,aczęśćlądowaławmoichwłosach.
Niczymtegopotemniewyczeszę,pomyślałam,
sczepiającluźnepasmagumką,któraszczęśliwie
spoczywaławkieszenimoichszortów.