Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—tutajmożemysięspodziewaćprzygódposameuszy!Ale,słuchaj,
zapowiadamcizgóry,żebyśmisięaniważyłbraćdooręża,choćbyś
mniewidziałwnajwiększymniebezpieczeństwie,chyba,żemnie
napadnąciuryichamytakiejakty,wtedymożeszmiiśćnapomoc,ale
przeciwrycerzomwara;tegocizabraniająnajsurowiejprawarycerskie,
dopókipasowanymniebędziesz.
—O!cooto,możeszpanbyćspokojnym—odpowiedziałSancho
—rozkazypańskiespełnionebędącodojoty,tymbardziej,żeznatury
jużnielubięzawadiactwa.Alejeżelibędzieszłoowłasnąskórę,jeżeli
mnienapadną,toniebędęzważałnatetamwaszeprawa,bokażdy
musisiębronić,kiedynaniegodybią,samPanBógtakprzykazał.
—Natozgoda—odpowieDonKichot—alejakjabędęsię
potykałzrycerzami,totymożeszsobiepacierzmówić,amęstwo
swojeprzyrodzonepamiętajzawszepowściągać.
—No,niechajwasotogłowanieboli,wielmożnypanie,
przysięgamwam,żetakpilnowaćbędętegoprzykazania,jakniedzieli,
którąświęcićtrzeba.
Kiedytakrozmawiają,podjeżdżadonichdwóchmnichów
benedyktynównadromaderach,tojestnamułachogromnych,
zparasolamiiokularamipodróżnyminanosach.Zanimiszłakaroca,
otoczonaprzezpięciujezdnych,awtyledwóchmulnikówpieszo.
Wkarocy,jaksiępotempokazało,siedziaładamazBizkai,jadąca
doSewilli,skądmążjejwybierałsięnaznacznyurząddoIndii.
Mnichyjechalitąsamądrogą,alenienależelidojejtowarzystwa.Jak
tylkoichspostrzegłDonKichot,zarazodezwałsiędogiermka:
—Głowędaję,żebędziemymieliślicznąawanturę!Widzisz
tedwawidmaczarne?Niemawątpliwości,żetosączarnoksiężnicy,
coporwalijakąśksiężniczkęiuwożąjągwałtemwkarocy.Muszę
skarcićtengwałt,choćbyprzyszłogłowąnałożyć!
—Ojbędzietocośgorszahistorianiżzwiatrakami,widzimisię
—rzekłSancho,potrząsającgłową.—Przypatrzcieżimsięlepiej,
wielmożnypanie,toćtosąbenedyktyni,akarocamusinależećdotych
podróżnych.Nieróbżepangłupstwainiedajsiękusićszatanowi
nażadnewybryki.
—Jużcirazpowiedziałem,bratku,żetylesięznasznarycerskich
awanturach,cokozanapieprzu;powiadamci,żewidzę,cosięświęci,
iobaczyszzaraz,żemiałemsłuszność.
Mówiącto,wyjeżdżanaśrodekdrogiizagradzaprzejazd