Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wedwoje.Mamszczęście,żejestemztwoimojcem.Razemmożna
przetrwaćkażdąburzę”.Dodiabła,przecieżichpiosenkaweselna
tobyłoJusttheTwoofUs.
Aletrzydnitemustałamsięjednymztychsamotnychocalałych
–jednoosobowyświatutkwionywdwuosobowymgospodarstwie.
Siedemdziesiątdwiegodzinytorturwemocjonalnejotchłani,
kapiącychłezigłębokiegoniepokojuwypełniającegownętrze.Moja
mamabyłabyprzerażona,gdybywiedziała,wjakimstaniejestmój
związekzMikiem.Przedewszystkimjużterazuważa,żezadługo
zwlekamyzustaleniemdatyślubu.OtwieramtransporterVirgo
isięgam,żebyjąpogłaskać,aleonawyślizgujesięzwinnieiskacze
nałóżko.
Idędopudełekzartykułami,którezamówiłamwczorajdlaVirgo,
gdypospiesznieprzygotowywałamsiędotejwizyty.Nabiurku
znajdujęnożyczkiipodchodzędopudełka,żebyjerozciąć.Chwytam
nieostrożniezaostrzeirozcinamsobiepalec,rozsmarowując
karmazynowąplamęwzdłużpudełka.
–Cholera.
Siadamnałóżku,żebysięprzyjrzećskaleczeniu.Jestdługie
ipłytkie.Krewzaznaczyłalinięwzdłużpalca.Świeżaranadopary
zrozcięciemwewnętrzudłoni,jużnawpółzagojonym.
Nawspomnienieotym,jakpierwszyrazzobaczyłamtęranę
wubiegłymtygodniu,mójżołądeksięzaciska.Straciłamkontrolę
iznalazłamsiętakbardzooboksiebie,żenawetniezauważyłam
zakrwawionegorękawa.
Podnoszęrękęnadgłowę,żebyzatamowaćkrew(takajestem!),
apotemjąopuszczam.Zamykamoczy,awmojejgłowieznów
rozgrywasięscenazwczorajszegowieczoru.
–Mike,musiszmiwybaczyć.Proszęcię.Wiesz,jakbardzocię
kocham.
–To…Nieotochodzi.
–Więcoco?Powiedzmi,ajatozmienię,przysięgam.Zrobię
wszystko,cobędziekonieczne.
–Tonieotochodzi.
–Ale…alejajestemtwojąKell-Bell.
Nawetzdrobnieniabrzmiąprzygnębiającowniektórych
kontekstach.
Potemprzezkilkaminutpłakałam,pragnąc,abyonznowu
wypowiedziałtoprzezwisko,żebymnienazwałswoją.Zamiasttego
objąłmnie,pociągającnosem,jakbysampłakał.Ajazanosiłamsię