Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Siostry
Tymrazemniebyłodlańnadziei;nastąpiłtrzeciatak.Cowieczór,
przechodzącobokjegodomu(miałemakuratwakacje),przyglądałem
sięuważnieoświetlonemuprostokątowioknaicowieczór
stwierdzałem,żeświatłojestwciążtaksamonikłeirównomiernie
rozproszone.Gdybyzmarł,myślałemsobie,zobaczyłbymodblask
świecnazaciągniętychstorach,wiedziałembowiem,żeuwezgłowia
nieboszczykapowinnystaćdwiegromnice.Ostatniocorazczęściej
mawiał:Chwilemojenatymświeciesąpoliczone,alejaodbierałem
tojakoczczągadaninę.Terazzrozumiałem,żemówiłprawdę.Ilekroć
spojrzałemwokno,powtarzałemsobiepocichusłowoparaliż.
Brzmiałomionozawszedziwnie,takjakgnomonuEuklidesaczy
świętokupstwowkatechizmie.Terazjednakzaczęłomisiękojarzyć
zimieniemjakiejśzłośliwejigrzesznejistoty.Przejmowałamnieona
lękiem,aprzecieżpragnąłemsiędoniejzbliżyćiprzyjrzećsię
dokładniejjejśmiertelnemudziełu.
Kiedyzszedłemnakolację,staryCottersiedziałprzyogniu,paląc
fajkę.Wchwilępóźniej,gdyciotkanalewałamiowsianki,odezwał
się,jakbynawiązującdojakiejśwcześniejszej,niedokończonej
refleksji:
–Nie,niepowiedziałbym,żebyonbyłrzeczywiście…alejednak
byłownimcośdziwacznego…jakaśtajemnica.Powiemwam,
cootymmyślę…
Zacząłpykaćzfajki,jakbymusiałpoukładaćsobieteswojemyśli
wgłowie.Stary,głupinudziarz!Kiedygopoznaliśmy,wydawałsię
namczłowiekiemdośćinteresującym–opowiadałojakichśfuzlach
iwężownicach–aleszybkomnieznudziłionsam,ijegoniekończące
sięopowieściogorzelni.
–Mamswojąteorięnatentemat–rzekł.–Myślę,żebyłtojeden