Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Światwybuchałciepłem,słońcechętniej,wręcznatarczywiejpukało
donaszychokien,alecałykrajobrazstawałsięnaglepusty,
pozbawionytychzimnychmesjaszów,niemychproroków,
kilkumiesięcznychzbawicielinietroszczącychsięonicaninikogo.
Będącprzedszkolakami,zbieraliśmysięwbandyibiegając
popodwórku,wołaliśmyzanimiprzezdługieitęsknegodziny,nie
mogącsobieporadzićzichzniknięciami.Gdzieniegdzienałąkach,
pośródszkłainiedopałków,leżałyzbryloneczapyśniegu,brudne
odpady,zktórychniemogliśmylepićswoichbogów.Alepóźniej,gdy
żałobawsercachcichła,skumaliśmy,widząc,jakwlistopadowy
poranekzaczynaprószyćśnieg,żeotosą,wrócili,przyjmującinny
porządekniżNazarejczyk,niemówiącjużomnogichzastępach
panteonówprzednim.Bokiedynazimęstarzybogowieumierali,
naziemięschodziliwłaśnieci,nasi,obojętniepukając
donajmłodszychserc.Wtedykultodżywał,amystawaliśmysięich
oddanymiakolitami,tużpodokiemnieświadomychrodziców.
Pogrążeniworgiachsaneczkowania,wbrutalnychigrzyskachwojen
naśnieżki,bluźnierczopozwalającnaszympsomobszczywaćświeżo
ulepionychbogów,zniepokojemwypatrywaliśmywiosny,wiedząc,
żeprzyjdzienamdługiemiesiąceżyćwbezbożnym,skwarnym
świecie.
Byliśmyprawdziwymibałwochwalcami.
Apóźniejskończyłosię.Niewychodziliśmyzdomu,gdyzimny
puchobejmowałświatwewładanie,przynajmniejnieodrazu.Ekstazę
odnajdowaliśmywnaszychgorącychciałach,ahołdyskładaliśmy
muzycznymidolom.Porzuciliśmykaplicępodwórkanarzeczkapel
garażowych.Opętaniprzezpożądanieorazambicję,pomału
stawaliśmysiękopiaminaszychrodziców.Zwygodnictwa
wybieraliśmymainstreamChrystusa/Buddyalbo,teżzwygodnictwa,
drogęateusza.Naszświatfunkcjonowałbeztychstarych,mroźnych
bóstwopadłychzniebaniczymszadźbądźzaraza.Zepchnęliśmy
jenamarginesrzeczywistości,pozostawiającnapastwęnajmłodszego
pokolenia.Czasamiidącwgrudniowywieczórdopubulubwracając
zkorepetycji,widzącnaglejednegozUlepionych,zakłopotani
spuszczaliśmywzrok,przyśpieszająckroku.