Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niemiałamczasunapogaduszki.
–Aha.Niewiem,dlaczegopomyślałam,żemożezkimś
wyszłaś.
–Wgodzinachpracy?–zdziwiłasięJanka.–Izkim?
Helenawzruszyłaramionami.Byłajaknajczulszyradar
ibeztruduodgadła,żecórkacośukrywa.
–Popracy.Iniewiem.Zkimś...
Jankazmierzyłająspeszonymspojrzeniem.
–Niemożeszpowiedziećwprost,ococichodzi?Bez
podpytywania?
–Onicminiechodzi,dziecko–odparłamatka
defensywnie.–Poprostuprzypuszczałam,żepopracy
postanowiłaśpójśćnakawę...zkimś.
BabciaobróciłasięnieznaczniewstronęJanki.
Zlustrowałająszybkimspojrzeniem,wmyślachdodała
dwadodwóchiprzewróciłaoczami.
–Kurna,córko.Gołymokiemwidać,żedzieckosięnam
zakochało.Przyzwyczajsię,żezacznieznikaćzdomu...
nietylkopopołudniami.
Jankapoczuła,jaknajejtwarzwypływawstydliwy
rumieniecnastolatkizłapanejnapierwszympocałunku
izrobiłosięjejpotworniegłupio.Miaławkońcujużtyle
lat,żepąsowiećpoprostuniewypadało.
–Owszem–przyznała,bowzaistniałejsytuacji
wszelkiewykrętyizaprzeczeniabyłybypoprostu
śmieszne.–Tobardzomożliwe.Poznałamkogoś.
–Kogo?
–Maksa...–Jankasięzająknęła,zmieszana.Właśnie
sobieuzmysłowiła,żenieznanazwiskaswojego
chłopaka.Odchrząknęła.–PoprostuMaksa.Zakochałam
się,mamo,takprawdziwie...Toświeżasprawa.