Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
Pokójbyłpodłużnyiciemny,zmałymokienkiem
wpółnocnejścianie,przezktórezaglądałyposkręcane
gałązkileszczyny.Nadrewnianejpodłodzestałożelazne
łóżkonakrytewypłowiałąnarzutą,jednodrzwiowaszafa,
wiklinowybujakorazmałystolikzszufladkąprzykryty
pożółkłąkoronkowąserwetą.Stałnaniejzegar
nanóżkach,któregowskazówkizatrzymałysię
nagodziniepiątej,obokleżałaBiblia.Nadstolikiem
wisiałolustro,takzamglonezestarości,żeciężkobyło
wnimcośdojrzeć.Wkąciestałyrównoułożonekartony.
Zbrakustrychupokójsłużyłzapomieszczenie
gospodarcze.
Stojącwdrzwiach,Jankapróbowałasobieprzypomnieć
dawneoczarowaniepokojem,aleszybkozrozumiała,
żezbytwielelatdzieliłoterazitamtąJankę
zdzieciństwa.Cośzmieniłosięzwiekiem.Dziśczuła
jedynieprzygniatającąatmosferętegomiejscajakiś
smutekicoś,czegonieumiałanazwać,aco
niepokoiło.
Podeszładookna,odgarnęłasiatkępajęczynywrogu
ichwyciłazametalowąrączkę.Nawetniedrgnęła,
coświadczyłootym,żeoddawnaniktjejnieruszał.
Nacisnęłamocniejitymrazemoknopuściło.Otworzyła
jeizrobiłagłębokiwdech,gdypowiewożywczego
powietrzadostałsiędośrodka.Odwróciwszysię,
przebiegławzrokiempocałympokoju,szukająckufra.
Stałwtymsamymmiejscucodawniej.Szeroka
nadziewięćdziesiątcentymetrówigłębokanapółmetra
masywnaskrzyniawstylukolonialnym.
Mocowałasięniezdarniezzardzewiałymskoblem,
napotykającwiększyopór,niżsięspodziewała.Jej