Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wlustrzeleciutkozafalowałrozmytykształtalbocień
iJankęprzeszedłdreszcz.Zamrugałaoczamijakczłowiek,
któryczemuśniedowierzaichcesięcodoczegoś
upewnić.Spojrzałarazjeszcze,zwahaniem,czując
wśrodkusprzeciwwobectego,coujrzała.
Miaławrażenie,żewyszłazwłasnegociałaispoza
niegopatrzyłanasiebie.Aletoniebyłaona.Rysytwarzy,
oczy,usta,piegiwszystkosięzgadzało.Oprócz
czerwonegowarkoczaprzerzuconegoprzezramię
ikrwawegoznakunaskroni.Odbiciewlustrzebyło
postaciązjejsnów!Widmotkwiłowmagicznym
zwierciadle,patrzącprzeznie,anajegobladejtwarzy
rysowałsięwyrazstrachu.
Jankęniełatwobyłoprzestraszyć.Uchodziłazaosobę
ostalowychnerwach,którapotrafizachowaćzimnąkrew
wkażdejsytuacji.Aleniewtej.Czuławustach
nienaturalnąsuchość,sercetłukłojejsięwpiersiach,lęk
urósłdopaniki.Chciałauciec,leczniebyławstanie
zrobićkroku.Mocnozacisnęłapowieki.Jaktomożliwe
widziećcoś,czegoniema,znaleźćsięnakrawędzisnu
ijawy?Nie,toabsolutnieniemożliwe,uśmiechnęłasię
nasiłę,żebysamejsobiedodaćotuchy.Niewidujesię
rzeczy,którenieistnieją.Towszystkofantazja.Anikrzty
wtymprawdy...
Usłyszałaztyłujakiśszelest.
Tusięukryłaś...
Cichy,lekkoochrypłygłostakniąwstrząsnął,
żeprzeraźliwiepisnęła.
Ojej!Tomojawina.Babciauchyliłaszerzejdrzwi
ipospiesznieweszładośrodka.Niechciałamcię
wystraszyć...Przepraszam.Nigdyniebyłaślękliwa,
gołąbeczko.
Babciu!Widziszto?Zwysiłkiemodwróciłagłowę.