Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dodomu.Jakautomatprzeszłakrótkimciemnym
korytarzemipopchnęładrzwi.
Pokójbyłmałyiskąpoumeblowany–żelaznełóżko,
stoliknapałąkowatychnóżkach,drewnianaławapod
oknem.Wkąciestałkufer,wdrugim–jednodrzwiowa
szafa.Nahaczykunadrzwiachwisiałaskromnasukienka
ślubna.
Wąskieoknowpuszczałodośrodkasnopprzyćmionego
światłainaglepokójwydałjejsięduszny
iklaustrofobiczny.Uklękłanaławie,otworzyłaokno
iwyjrzałanazewnątrz.Słońcechyliłosiękuzachodowi,
naznaczającniebopasmamiczerwieniiprzypalonej
pomarańczy–koloramidogasającegodnia.
Koloramiłuny.
Zakryłaustadłonią,żebyzdławićrozpaczliwykrzyk.Nie
wiedziała,jakmaterazżyć,skoroobajodeszli.
Nazawsze.Ten,któregokochałaponadżycie,iten,przy
którymmiałanadziejęodzyskaćchoćtrochęrównowagę
wewnętrzną.Mieliznaleźćnowybezpiecznydom,zdala
odtychwszystkichwścibskich,złychorazmściwych
spojrzeń.Miałysięskończyćplotkioniejigroźbyrzucane
podjejadresem.Miały.Niepotrzebnietamposzłaiteraz
jejprzyszłośćmożebyćgorszaodprzeszłości.
Poczułabólściskającyserceiprzenikającyduszę.
Irozżalenie.Itęsknotę.Inienawiść.
Jejspojrzenieodruchowopowędrowałowbok.
Wkierunkubuteleczkizciemnegoszkła,stojącej
nastoliku.Jeśliżyciejestźródłemciągłegobólu
icierpienia,śmierćmożebyćukojeniem,boprzyniesie
kresmęczarniom.Wystarczykilkakroków...
Drgnęła,gdyzajejplecamirozległosięcichutkie
kwilenie.Zebrałasiłyistanęłananiepewnychnogach.
Sprężynycichozaskrzypiały,gdyusiadłanałóżku,