Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ohydekusiłujeprzecisnąćsięnakorytarz.Tenpiesek
napewnonazywasięSzatanalboMurzyn.
Możepanpowtórzyć?
Pytam,czypanibędziewynajmowaćteraz
tomieszkanie.
Możliwe.Iletujestjeszczepięter?pytam,
asąsiadwskazujegłowąnaschodyprowadzące
dogóry.
Tujestostatnie,tamjesttylkostrychodpowiada
iblokujenogąwyrywającegosiępieska.Alejakpani
chcewynajmować,tolepiejdzwonićdosynapani
Potoczek.
Dlaczego?
Onamaalzheimera,wszystkojejsięjużmiesza.Ta,
cotumieszkaławcześniej,tosiędoczekaładodaje
nazakończenierozmowy.
Niemuszędopytywać,comanamyśli.Zaciskam
zębyischodzęnadół.Towysoka,dużakamienica.
Nakażdympiętrzetrzymieszkania.
Wychodzęnaspokojną,bocznąulicę.Okna
kamienicynaprzeciwkoszare,jakbywśrodkucałą
przestrzeńwypełniałzawieszonymiędzyścianami
gęstykurz.Przechodzęnadrugąstronę.Listalokatorów
nabudynkujestniekompletna.Nadrzwiachktoś
sprejaminamalowałjakieśsymbole,przypominające
dwieceltyckieruny.
Dzwoniępodpierwszynumer.Niktsięniezgłasza.
Dopieropodostatnimnumerempodnosisięsłuchawka.
Dzieńdobry,poczta!wołam,używając
wypróbowanegosposobu.
Drzwinieotwierająsię,alektośjestnagórzeiteraz