Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
miałotrwaćtylkodwadzieściaczterygodziny”.
Zaśmiałamsięwtedy.
Zdejmujępłaszcziodkładamgodoszafy.Wycięła
najejdrewnianychdrzwiczkachkwiatowewzory.
Wszystkowtymmieszkaniujestniąnasycone.
Przywiązywałasiędomiejsc.Gromadziławokółsiebie
mnóstwozbędnychprzedmiotów,ato,cozastała,
zmieniałaiozdabiała.Janigdyniemiałamtakiej
potrzeby.Wmieszkaniu,którewynajmujęjuż
odczterechlat,dalejstoinaparapeciejakaśuschnięta
roślina,którązostawilipoprzednilokatorzy.
Lukspodnosigłowęnadźwiękprzychodzącego
esemesa.Tenpiesjużchybanigdynieruszysię
zeswojegomiejscapoddrzwiami.Napewno
przeczuwa,żecośsięstało.
EsemesodKaroliny:„Przyjdździsiajo19.00
doAmbasady”.Szybkoodpowiadam.Ktośkiedyś
powiedziałmi,żezKarolinąmożnakoniekraść,alebył
wtedypijany,ajawodpowiedzizłośliwiesię
zaśmiałam.
Zakładamskórzanąkurtkęzkożuchem.Pochwili
zastanowieniachowamzdjęciadotorby.Piesitak
nigdziesięniewybiera,więczostawiamgowspokoju.
Wychodzęzmieszkaniaikierujęsiępodsiódemkę,
dodrzwiAmeliiPotoczek.Pewniewiecoś
oopuszczonejkamienicy.Dzwoniępodsiódemkę,ale
niktniepodchodzidodrzwi.Jeszczeraznaciskam
dzwonek.
Panituzostaje?Słyszęnaglezaplecami
chrapliwygłos.
Odwracamsięgwałtownie.Zmieszkaniaobok
wyglądastaruszekpotracheotomii.Międzyjego
stopamiwskórzanychkapciachmały,czarnypiesek