Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szufladywszafie,gdziebyłyzłożoneróżnepergaminy,jejszkatułka
zklejnotamiiminiaturajejnieboszczykamęża.Tuleżytajemnica
czerwonegopokoju,tajemnicajegoopuszczeniamimookazałości.
PanReednieżyłjużodlatdziewięciu;wtympokojuwydał
ostatnietchnienie;tutajleżałwystawionynaparadnymkatafalku;stąd
ludziezprzedsiębiorstwapogrzebowegowynieślijegotrumnę
iodtegodniauczucieuświęcającejgrozychroniłotenpokój
odczęstychodwiedzin.
Niskaotomana,naktórejzostawiłymniejakprzykutąBessie
izłośliwaAbbot,stałabliskomarmurowegokominka;łóżkowznosiło
sięprzedemną;poprawejręceumieszczonabyławysokaciemna
szafa,którejbłyszczącapowierzchniazałamywałaodblaskiświatła;
polewejznajdowałysięudrapowaneokna;wielkielustropomiędzy
oknamiodbijałoopuszczonymajestatłóżkaipokoju.Niebyłam
zupełniepewna,czyonezamknęłydrzwinaklucz,igdyodważyłam
sięporuszyć,wstałamiposzłamsięprzekonać.
Niestety,tak;żadnewięzienieniemogłobyćpewniejsze.
Wracając,musiałamprzejśćoboklustra;mójwzrok,jakby
urzeczony,spocząłnanimbezwiednie.Wszystkowyglądałowlustrze
zimniejszeniżwrzeczywistości,adziwnamałafigurkapatrząca
stamtądnamnie,zbiałątwarząibiałymirękami,jakplamy
wciemności,ibłyszczącymi,wystraszonymioczami,poruszającasię
nieśmiałotam,gdziewszystkotonęłownieruchomości,zrobiła
namniewrażenieprawdziwegoducha;pomyślałam,żepodobnajest
dotychzjaw,cotonibyboginki,nibychochliki,którewedle
wieczornychopowiadańBessiewychodzązodludnych,paprocią
zarosłychzakątkówwśródwrzosowiskijawiąsięspóźnionym
podróżnym.Powróciłamnaswojemiejsce.
Strachzabobonnyjużwtejchwilizaczynałmnieogarniać,alenie
byłatojeszczegodzinajegozupełnegozwycięstwa:czułamjeszcze
ciepłąkrewwsobie;nastrójzbuntowanegoniewolnikakrzepiłmnie