Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–rzekła.–OddaliłaRomanowicza,bosięwemniekochał,
aumawiasięzobrzydliwymDębickim,którywyglądajak
żaba.
–Lepiejnatymwyjdziesz,jeżelizamiastkokietować
profesora,będzieszsłuchałalekcji.
–A,takżemnieznasz!…Waszafizykaanialgebranic
mnienieob-chodzą,alekokietowaćkogośmuszę,choćby
Dębickiego.Zobaczysz,jakbędzienamniesłodko
spoglądał,cochybadorozpaczydoprowadziAdę.
–CzytymożesztakmówićoAdzie?–odparła
Magdalena.-Ona,biedactwo,takciebiekocha…
–Pięknebiedactwo,milionowapanna!…
–Aleonaniewyjeżdżazagranicędlatego,ażeby
dłużejbyćztobą.
–Niechmniezabierze,tobędziezemnąjeszcze
dłużej.
Madziaklasnęławręcezradości.
–Onaotymtylkomarzy!–zawołała.–Jeżelizechcesz,
pojedzie,choćbyjutro,każdejchwili…
–Atymczasemczeka,ażebymjająprosiła.Tegonie
zrobię.Mojetowarzystwojestprzynajmniejtylewarte,ile
dochodypannySolskiej.
–Helu–mówiłaMadzia,ściskającjązaręce–widzisz,
jaktynierozumieszAdy.Onasamapoprosiłabyciebie,
alenieśmie,boisię,ażebyśsięnieobraziła…
–Cha!cha!cha!…aczymżesiętuobrażać?Przecież
pieniędzynapodróżmamanieodmówi,chodzitylko
ookazjęiprzyzwoitąopiekę.Ażeopiekędamipanna
Solskaijakaśtamjejciotka,więcjazależęodnich
–idlatego–onepowinnywystąpićzpropozycją.Ach,
wyjadęzagranicę!…
–Jeżelitak,tosprawaskończona–rzekłaMagdalena.
–Adapoprosicię…Tylko,Helu,wstąpdoniejnachwilę,
onataktęsknizatobą.
PannaHelenaoparłagłowęoporęczkanapki