Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wstydem?…
Usiadłanałóżkuischwyciłasięrękomazagłowę.
Boże!Boże!myślałajajużtracęprzytomność!
ZacóżbymniepaniLatterwydalałai…cosięzemną
dzieje,żemitakiedziwnerzeczysnująsiępogłowie?…
Jamuszębyćchora…Uspokoiwszysię,żejejniemogą
wydalićzpensjizato,żewyszłanakorytarz,zaczęła
zkoleitrapićsięobfitościąwłasnychmyśli.
Niedawniejjakprzedkilkomatygodniamimyślała
tylkooswoichdziewczynkachiichlekcjach,otym,
żeporozmawiazAdąalbożewyjdzienaspacerzklasą.
Adziś?NiepokoisiędochodamipaniLatter,chcedlaniej
zaciągnąćpożyczkę,toznowutroszczysięlosemJoasi.
Oczywiście,mampoczątkipomieszaniazmysłów!…
szepnęładosiebie.
Wybiłatrzecia,kwadransnaczwartą,wpół…Madzia
postanawiaspać.Leczimmocniejzamykaoczy,tym
wyraźniejwidziprzedsobąJoasięwzabłoconejsukni,
awgłębikorytarzaciemnąfigurępaniLatterzeświecą
wręku.PotemkremowasukniaJoasizrobiłasię
pomarańczowa,apłomieńświecyczerwony;potem
ciemnafigurapaniLatterzrobiłasięzielonawa,apłomień
biały.PotemJoasia,paniLatterijejświecaposunęłysię
wgórę,jakbynasufit,zaczęłysięrozpływać
wnieokreśloneplamy,znikły,znowupokazałysię,alejuż
winnychkolorach,inareszcie…
Nareszciewkorytarzurozległsięgłosdzwonka
przypominający,żeporawstawać.
Pokojówkidawnopoodnosiływyczyszczonebuciki
isuknie,kilkauczennicpobiegłodołazienkimyćsię,
nakorytarzubyłosłychaćotwieranieizamykaniedrzwi,
chodzenieimówieniesobie„dzieńdobry”.
Ubrawszysię,Madziawyszłanakorytarzizajrzała
dosypialninaprzeciw.Panienekniebyło,alesłużąca,
któraotwierałaokna,nie-pytanaodezwałasię: