Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zarok,dwa,najwyżejtrzy,będzienasmiliony!…
Nas?…pomyślałaMadzia,rumieniącsię.Cóżona
myśli,żeijazostanęemancypantką?…
PowyjściupannyHoward,któradla
zadokumentowaniaswoichnajświętszychprzekonańtak
trzasnęładrzwiami,żecałypokójzadrżał,Madziausiadła
przychorej.Dostrzegławniejzmianę.PannaJoanna
leżałazrękomaopuszczonymi,anajejrzęsachbyło
widaćłzy.
Cotobie,Joasiu?szepnęłaMagdalena.
Ach,nic…nic!…Niczegonieżałuję…Choćgdybyś
widziałamojąpodróżprzezdziedziniec!…Niemiałam
dziesiątkidlastróżaisłyszałam,jakmruczał,żektonie
mapieniędzy,niepowinienwłóczyćsięponocach…
Nadziedzińcupotknęłamsięicałasukniananic…Ajak
spojrzałnamnietenfagas!…Alewieszco?…Torobi
miprzyjemność.Czasemzdajemisię,żechciałabym
ciągleupadaćwbłotoibyćwytykanapalcami,tak…
Przypominająmisiędziecinnelata.Kiedymnieojciecbił,
jagryzłamsobiepalceirobiłomitotakąsamą
przyjemnośćjakwczorajszypowrót…
Ciebiebiłojciec?…Zaco?…
O,ijak!…Aleniczemnieniewybił,nic,nic…
Jesteśbardzorozdrażniona,Joasiu…Gdzieśtybyła
wczoraj?
PannaJoannausiadłanałóżkuigrożączaciśniętymi
pięściami,zaczęłaszeptać:
Raznazawszeproszęwas,niezadawajciemitakich
pytań.Gdziebyłam,zkimbyłamtomojarzecz.Dość,
żedonikogoniemampretensji,donikogo,słyszysz?…
Nieten,toów,wszystkojedno…Wszystkiedrogiwiodą
doRzymu…
Upadłanałóżkoiukrywszytwarzwpoduszce,
szlochała.Madzia,stojącnadnią,niewiedziała,
copocząć.Duszęjejprzebiegałynajsprzeczniejsze