Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
okolegach.
MarianRejewskiiJerzyRóżyckizajmowalijeden
zczterdziestusześciupokoidwuosobowych.Kiedy
Zygalskiwszedłdośrodka,zobaczyłjeszczedwóch
innychstudentów.Odrazuzorientowałsię,żetrafił
wśrodekjakiejśburzliwejdyskusji.
Ajacimówię,żeniemożemynatoprzystać!
Różyckibyłczerwonynatwarzyzewzburzenia.
Szwabynieodpuszcząizrobiąwszystko,żeby
odzyskaćutraconeziemie!
FrancjaiAngliaimnatoniepozwolą.Adolf
Wieczorekpowiedziałtoodniechcenia,jakby
odczytywałlistęsprawunkówwdrogerii.Uważałsię
zanajbardziejprzystojnegozobecnychwpokoju,jak
inakursieszyfrów.Faktembyło,żemiałogromne
powodzenieukobietstudiującychnacałymwydziale
matematyczno-przyrodnicznym,bezwzględu
narocznik.
Uważam,żeaniFrancuzi,aniAnglicyzanas,
Polaków,walczyćniebędą.JanCichybyłzupełnym
przeciwieństwemprzedmówcy.Niski,krępy
izpryszczaminatwarzyozainteresowaniuzestrony
płciprzeciwnejmógłtylkomarzyć.
Zgadzamsięztobą.Zygalskipostanowiłwłączyć
sięwwymianęmyśli.Tytułygazetniemieckichznów
krzycząozwrotPomorza,GórnegoŚląskainaszej
Wielkopolski...
Aletopolskieziemie!Cichysięegzaltował.
Zrabowanenaszejojczyźnieprzezzaborców!
ZperspektywyRepublikiWeimarskiejnależąsię
Niemcom.SkonstatowałRóżyckikwaśno.Niebez
powoduTraktatWersalskinazywająDyktatem
Wersalskim.Oniwciążwierzą,żetutajwrócą...