Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wklasiezapanowałoporuszenie,akilkazgorszonych
dziewczątprzyłożyłodłoniedoust.Lucynka,siedząca
obokokna,niezdołałapowstrzymaćstłumionegopisku,
cowywołałosalwęszyderczegośmiechuJasińskiego.
Jurek,dotychczaszajętybezwiednymszkicowaniem
samolotunamarginesieotwartegozeszytu,wyprostował
się,odgarnąłnabokniesfornejasnewłosyispojrzał
badawczonawychowawcę.
Niemasięcogorszyć,moimili.Dorośliuparlisię,
żebyniczegoniemówićswoimdorastającymdzieciom.
Tymczasemspójrzcienasiebie.Maciepopiętnaście,
niektórzynawetszesnaścielat,krewmaciegorącą.
Profesorspojrzałnawychowankówznadokularów
inieznaczniesięuśmiechnął.Wiedzaniejednemu
człowiekowiuratowałażycie,awieluoszczędziła
kłopotów.Zatemijabymsobieżyczyłwamtych
kłopotówoszczędzić.Conieznaczy,żeaprobuję
jakiekolwieknieprzystojnezachowania.Nauczyciel
pogroziłimpalcem,poczymzałożyłręcezaplecy
izacząłsięprzechadzaćwzdłużtablicy.Oczymtoja…
Achtak.Kalendarzykmałżeński.
Wklasiezapadłagłuchacisza,byłosłychaćjedynie
zgrzytkredynatablicy.Profesornarysowałzestrzałką
zwróconąwprawąstronęipodzieliwszykreskami,
wypisałliczbyodjednegododwudziestuośmiu.
Znówgeometria?jęknąłJasiński.Panie
profesorze,przecieżjużprawiewakacje.
Matematykatożycie,chłopcze.Awtym
konkretnymprzypadkustawkąjestnawet,oironio,
niepowoływanieprzedwcześniekolejnegożycianaten