Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iwyjęłazniejkilkarzeczy.Gdyzestojakananożewyjęłaten
zdługimostrzem,poczułemsięzmuszonyinterweniować
iwkroczyłemdoakcji.Miałemgdzieśprzygotowanie.Byliśmy
przecieżsami.Tobyłodpowiednimoment.Agdybymmógłdzięki
temuzapobiecwypadkowi,wzmocniłbymjeszczedobrąkarmę.
–Możemychwilępogadać?–spytałem,wrzucającściereczkę
dozlewu,istanąłemzaSophie,abywyjąćjejzdłoniostrynóż.
–Jasne,co…Ej!Jeszczegopotrzebuję.
–Lepiejnie–wymamrotałem,odkładającnóż,idelikatnie,acz
stanowczoodciągnąłemjąodblatu.–Pozatymterzeczyniesądla
ciebiedobre.
–Terzeczytosałata,głupku!–odparowała.Wjejbrązowych
oczachzaszkłamiokularówzalśniłyjednocześniegniew
irozbawienie.
–Przytwoimszczęściudostanieszzatruciapokarmowego,boktoś
czegośnieumył,jaknależy.
Sophieprzewróciłaoczami,alesięniesprzeciwiła.Ponieważ
towłaśniejużrazsięzdarzyło–niepozornasałatazsupermarketu
znokautowałaniemalwszystkichwnaszymmieszkaniu.Aprzyjednej
łazienceijednejjedynejtoalecieniebyłotoaniszczególnieprzyjemne
doświadczenie,aniszczególnieładnywidok.
Odsunąłemodsiebietewspomnieniaiwskazałemrękąnadrzwi
domojegopokoju.InnypokójpotejstroniemieszkaniadostałLincoln,
podczasgdytenależącedoSophieiLizznajdowałysięzprzoduobok
drzwiwejściowych.Parkerurządziłswojegamingowekrólestwo
nakońcukorytarzaobokwspólnegosalonuitużobokłazienki.
Szczęściarzztegoskurczybyka.
Sophiewestchnęła,rzucającostatnietęsknespojrzenienasałatę,
pomidoryiogórki,poczymruszyłazamnądopokoju.
Zamknąłemzaniądrzwi,aonabezskrępowaniausiadłanamoim
łóżku,podciągnęłanogiizaczęłamisięwyczekującoprzyglądać.