Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
znajdziesięwkońcuwcentrumuwagi.
Dopiątku!Uniosłamrękęnapożegnanieipatrzyłam,jakmały,
jaskrawoczerwonyżukodjeżdża,apotemskręcanakońcudrogiiznika
wchmurzekurzu.Dopierowtedyodwróciłamsięwstronędomu.
Niewyglądałjużtakimponującojakwtedy,gdywprowadziliśmy
siędoniegoniedługopomoichdziesiątychurodzinach,nie
przypominałteżokazałychrezydencjiwokolicy,alezkażdym
krokiemwjegokierunkumojepodekscytowanierosło.Obcasymoich
kozakówstukałyokamiennąścieżkę,azarazpotemotrzystopnie
prowadzącenawerandę.Zwnętrzabudynkuniedochodziłyżadne
dźwięki,aletowcaleniemusiałooznaczać,żenikogotamniebyło.
Przynajmniejmiałamtakąnadzieję.
Otworzyłamdrzwiiodstawiłambagażobokszafystojącejprzy
wejściu.Dużeokna,białeścianyiprostemeblewciążnadawały
mutensamsłonecznyigościnnycharakter,jakizapamiętałam.Tata
zainwestowałwdomsporopieniędzy,aStelladodziśnictunie
zmieniła.Poczułamkluchęwgardle,aleprzełknęłam.Toniebył
dobrymomentnasentymenty.Późniejprzyjdzienatoczas.Mimo
wszystkosupełwżołądkunieustępował.
Przedpokójprowadziłdosalonupołączonegozkuchnią.Wysokie
ścianyprzywodziłynamyślnowojorskielofty.Wrażenietopotęgowała
balustradanapierwszympiętrze,którabiegławokółścianizapewniała
widokzgórynasalon.Napiętroprowadziłyschodyzciemnego
drewna.
Alemamo!Przecieżtowszystkojedno,cowłożęnazakończenie
szkołyusłyszałamznajomygłos,gdypostawiłamstopę
nanajniższymstopniu.Niktniebędziemizaglądałpodtogę.Równie
dobrzemogęiśćwpiżamie.Właściwietocałkiemniezłypomysł!
Uśmiechnęłamsię.Zobaczyłamoczamiwyobraźni,jakStella
zniesmakiemkręcigłową.
Aletybyśotymwiedziałaodpowiedziałamiękko,gdysię
zbliżałam.Achciałabym,żebyśczułasiędobrze,kochanie.
ZatrzymałamsięwdrzwiachpokojuHollyizmierzyłamsiostrę