Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wmiaręupływulatbólustępował.Gdydorosłam,myślałam,
żeudałomisięgopokonać.Aleterazwjednejchwiliwszystko
wróciło.Wściekłość.Nienawiść.Rozpacz.Wszystkieteuczucia
przygniotłymnieswoimniewyobrażalnymciężarem,czułam,żezaraz
sięzałamiępodjegonaciskiem.AKeithpoprostustałtuipatrzył
namniejakbynigdynic.Jakbyjegoobecnośćniewywróciładogóry
nogamicałegomojegoświata.
Przezkilkasekundmogłamsiętylkowniegowpatrywać.
Kompletniewytrąconazrównowagi,żetosiędziejenaprawdę.Choć
jakaśczęśćmniewciążmiałanadzieję,żetotylkosen.Niebyłojuż
chłopca,któregokiedyśznałam.Jegomiejscezająłmłodymężczyzna
stojącyprzedemną.Zmieniłygotewszystkielata.Jegotwarz
wyglądałapoważniej,rysysięwyostrzyły.Wotaczającymnasmroku
trudnobyłotozobaczyć,alepamiętałam,jakwyglądałpodczas
naszegospotkaniategopopołudnia.Spojrzeniejegobrązowychoczu,
wojskowyplecaki…sposób,wjakisiędoniegouśmiechałam.Jaksię
skompromitowałam,mającnadzieję,żedamiswójnumer.
Rany!Możesamapowinnamsięuderzyćkijembejsbolowym,
bonajwyraźniejoszalałam.Naprawdęprawieflirtowałamzeswoim
przybranymbratem?Zczłowiekiem,któregonienawidziłam
najbardziejnaświecie?Niemiałampojęcia,czywybuchnąćśmiechem,
czypłaczem.Czyzakląć.Przeklinanietozawszedobrypomysł.
Dziśnalotnisku…zaczęłampochwiliwahania,bonagle
przypomniałymisięwszystkieszczegóły,którychwcześniejnie
zauważyłam.Sposób,wjakinamniepatrzyłijaksięuśmiechał,z
pewnościąsiebie,ajednocześniewydawałsięjakiśonieśmielony,
jakbyniedokońcawiedział,comazrobić.Wiedziałeś,żetoja,
prawda?
Proszę,powiedznie.Proszę,powiedznie.Proszę…
Tak.
Zamknęłamoczy.Wszelkanadzieja,którejistnienianawetnie
byłamświadoma,umarłapotymjednymsłowie.Wiedział,zkim
rozmawia.Ajamujeszczepodziękowałam.Aleskądmogłam
wiedzieć,żetoon?Niemiałamznimkontaktuprzezcałesiedemlat.