Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Odnoszęwrażenie,jakbymojesercezgubiłorytm.Kątemoka,
przysięgam,dostrzegłemczerwonąsmugę.Mrugamszybko,rozglądam
się,patrzęwlustrowiszącenadbarem.Nic.Tylkomojatwarz,blizna
iogolonyczerep.Żadnejczerwieniwzasięguwzroku.Kręcęgłową.
Naprawdęniejestemdzisiajsobą.Imszybciejstądpójdę,tymlepiej.
ZPiwnejRzeźniwychodzęzpowrotemnazimnąulicę.Niedługo
będęmusiałsprawićsobienowesznurowadła,pewnieteżznowu
załataćskórę.Alebucioryjeszczenatrochęmistarczą.
Jaksłowodaję,kiedybyłemwszynku,nazewnątrzzrobiłosię
jeszczezimniej.Wpowietrzupojawiająsięmałeobłoczkipary.
Kolejnyrazdmuchamwdłonieiruszamprzedsiebie.
PięćprzecznicwzłymkierunkupóźniejmijamPodCzarnym
Trzewikiem.Niemogęsiępowstrzymać.Zwalniamiwpatrujęsię
wokna,przezktórewidaćświatłalamp.Ciekawe,czy…kręcęgłową.
Cojawyrabiam?Czegotuwogóleszukam?
Przyspieszam,byjaknajszybciejstądodejść.Tozbytpodejrzane.
Zbytdziwne.Mójinstynktnigdysięniemyli,ablizny,którenoszę,
topamiątkipotychwszystkichrazach,kiedygonieposłuchałem.
Ostatnikosztowałmniewszystko.Niepopełnięjużtegosamegobłędu.
Odchałupypołożonejwbiedniejszejczęścimiastadzielimnie
piętnastominutowymarszalejąAvalonu.Gdywychodzęzdzielnicy
biznesowej,budynkirobiąsięmniejszeibardziejwynędzniałe.Umbria
staczasięporównipochyłej,odkiedykrólJoondoszedłdowładzy
byłemwtedyjeszczedzieckiem.Zresztącałytenkrajschodzinapsy.
Ulicazakręca,pomojejlewejpojawiasięrzeka.Można
bypomyśleć,żespacernadwodątocośprzyjemnego,alenie
wUmbrii.PłynietujedyniesyfiastaSol.Ludzieopróżniająnocniki
iwyrzucająśmieciprostodowody.Akiedypodejdziesięnatyle
blisko,żebyusłyszećfalerozbijającesięobrzeg,robisięjeszcze
zimniej.Zimnoprzenikaciędokości.
Próbujęzachowaćczujność,pilnowaćotoczenia.WUmbriiczaisię
zbytwieleniebezpieczeństwgangi,ludzietacyjakja,ptakihael
żebybłądzićzłbemwchmurach.Aletrudnomisięskupić.Jestem…