Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niżprzedkilkomasekundamiiuśmiechnąłsięszelmowsko.
–Ktopierwszy?!–Usłyszałamtylkojegorozbawionygłos
izobaczyłam,jakznikawkorytarzu,biegnącdosypialni.
–Głupek.–Zaśmiałamsięcichopodnosemiruszyłamzanim.
Gdyweszłamdopokoju,wyciągałsięjużnałóżkuwkoszulce
ibokserkach,ajegospodnieleżałyporzuconenapodłodze.
–Tyflejo–powiedziałam,zbierającjegoubraniezpodłogi
ikładącnaszezlongu.
Leonprzykryłsiękołdrąizostawiłjąodsuniętą,żebymmogła
położyćsięobokniego.
–Zapraszam–powiedziałzzadziornymuśmiechem.
–Miałeśtylkoprzejśćtudospania,ajamamwrażenie,żesię
totalnierozbudziłeś–powiedziałam,zajmującmiejsceobokniego.
Naszczęściemójdomowystrójbyłnatylewygodny,żespokojnie
mogłamwnimspać.Byłamzbytzmęczona,żebyzmyćmakijażisię
przebrać.
–Tobyłchwilowyzastrzykenergii,idziemyspać–powiedział,
poczymzgasiłświatłowłącznikiemprzyłóżkuipołożyłsięblisko
mnie.Dużobliżejniżzazwyczaj.Niedotykaliśmysię,aleczułamjego
oddechnakarku.Byłamjednakzbytzmęczona,żebytoanalizować.
Szybkozapadłamwsen.
Budzikzadzwoniłoszóstejrano,jakkażdegodnia.Automatycznie
sięgnęłampodpoduszkępotelefon,żebygowyłączyć.Mójumysł
zacząłsiębudzićizanimjeszczeotworzyłamoczy,skupiłamsię
nacieple,któremnieotaczało.Czytomożliwe,żeby…?Rozchyliłam
powiekiispojrzałamwdół.ZobaczyłamramięLeonaobejmującemnie
wtalii.Spał,mocnodomnieprzylegając.Musiałamzaszybko
wyłączyćbudzik,bozdawałosię,żewogólenaniegoniezareagował.