Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
uważaliśmy,żewolimymiećczasiprzestrzeńdokreatywnego
tworzenia,awłasnaagencjatozadużospraworganizacyjnych.Byłam
ciekawaczycośsięzmieniłowjegopodejściu.
Cicho,ścianymająuszy.Wygłupiającsię,konspiracyjnie
rozejrzałsięwokółsiebie.
Niechsłyszą,tomożedostanieszpodwyżkęodparłam.
Apoważnie,tonie,niemyślę.Nadaluważam,żelepiejbędzie,
jakswójczasbędępoświęcałkonkretnymprojektom,anierozkręcaniu
nowejfirmy.
Właśnie,jakciidziezostatnimprojektem?Kończysz?Chcesz,
żebymrzuciłanatookiem?
Dzięki,wszystkojużprawieskończone.Cieszęsię,żewkońcu
całakampaniaruszy,niemogęsiędoczekać.Będęmógłsięskupić
nanowym.Puściłdomnieoczko.
Zawszewyglądałototaksamo.Gdywfirmiepojawiałosięnowe
dużezlecenie,dogryzaliśmysobieispieraliśmysięoto,kto
jedostanie,domomentuogłoszeniadecyzji.
Zamknijdrzwi,proszępowiedziałamtajemniczymtonem
irzuciłammurozbawionespojrzenie.
Spełniłmojąprośbę.
Przypominamtylko,żeścianyzeszkłazauważył
rozbawiony.Zamkniętedrzwiniesprawią,żeniktniezobaczy,jak
będziemysiępieprzyćnatwoimbiurku.
Dlategomusiszpodniewejśćpociągnęłamjegożart.
Uśmiechnąłsięzadowolonyizapytał:
Cojest?
Wygodniecisiędzisiajspało?Odchyliłamsięnakrześle.
Chciałamprzegadaćkwestięprzytulaniawnocyiwolałam,żebynikt
niesłyszał.Zapewnezostałobytoźlezinterpretowane.Niemiałam
zamiaruzostawiaćtegotematuwiszącegonadnami.Zawszeszczerze