Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
owszystkimrozmawiamy,więcniezamierzałamudawać,żenie
zauważyłam,żetejnocybyłoinaczejniżzwykle.
Tak,bardzo.Atobie?odparłswobodnymtonem,ztakim
samymuśmiechemjakmój.Jegobiałezębybłyszczałyjeszcze
bardziej,kontrastujączeskórąmuśniętąsłońcem.
Też.Byłociepło.
Ciepło?Byłlekkozbityztropu.
Twojeciałogrzałomnieodtyłu.Mojaminacałyczasbyła
bardzoserdeczna,alepatrzyłammuprostowoczy.Niebyłamzła.Nie
miałamproblemuztym,żemnieprzytulał.Odziwo,kiedymyślałam
otym,szykującsiędopracy,doszłamdowniosku,żebyłotocałkiem
przyjemneobudzićsięwczyichśramionach.Coś,czegoprawiezawsze
sobieodmawiam.Byłomidobrzezpoczuciem,żetowłaśnieonbył
osobą.Przynimczujęsiębezpiecznie,jestmoimprzyjacielem,anie
zagrożeniempotencjalnymikomplikacjamizwiązkowymi.Musiałam
siętylkoupewnić,żezjegostronyteżtotakwyglądało.
Leonwmilczeniupatrzyłmiwoczy.Widziałam,żeczeka,
powiemcoświęcej.
Wiesz,żespaliśmynałyżeczkę?Zaśmiałamsię,niewidząc
żadnejreakcji.
Takmisięcośwydawałoodparł,całyczastrzymającmój
wzrok.Tajemniczyuśmiechnieschodziłmuztwarzy.
Nigdywcześniejtakniebyłopowiedziałam.
Przeszkadzałocito?
Nowłaśnienie,powiemszczerze.Tylkozastanawiamsię,
dlaczegopotyluwspólnychnocachnagleobudziliśmysięprzytuleni.
Czemutotakdrążysz?Spaliśmy,weśnieprzytuliliśmysię
dosiebieityle.Jegotoncałyczasbyłswobodny,aleniedokońca
wierzyłamwtenluz.
Wiesz,jakajestem.Niesypiamwtensposób.Todlamniecoś