Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyczerpują.Zaśmiałamsięcicho.
Niedziwięsię,pracujeszostatniojakszalona.Zarazprzyniosę.
KochanaMarta.Zamknęłamnamomentoczy.Miałarację.
Powinnamdaćsobiechwilęwytchnienia.Miałamwzwyczajukończyć
wszystkodługoprzedostatecznymterminem,więcoczywiścieitym
razembyłambardzodoprzoduzpracą.Spokojniemogłamsobie
pozwolićnawolnepopołudnie.Postanowiłam,żezrobiętyle,ilezdążę,
pijąckawę,apóźniejpojadęrozejrzećsięzajakąśsukienkąnawesele
Doroty.Zakupypozwoląmojejgłowietrochęodpocząć.
Usłyszałamdźwiękotwieranychdrzwiiznajomymęskigłos.
Podobnomaszprzerwęnakawę.
OdwróciłamsięzcałymfotelemizobaczyłamLeonaniosącego
dwiefiliżanki.
PrzechodziłemakuratkołobiurkaMarty,jakztobąrozmawiała
ipomyślałem,żesięprzyłączę.Jegotwarzbyłamiłaipogodna.
Ostatniotorzadkiwidok:Olawtrakcieprzerwy.
Zaśmiałamsię.
Toprawda,właśniesobieuświadomiłam,żechybapotrzebuję
trochęodpoczynku.
No,wkońcu!Leonsięrozpromienił.Tomożeskoczymy
popracynajakąśwczesnąkolację?Wyjdzieszdoludziztejswojej
jaskini.Przezostatnietygodnieprawiewcaleniedajeszsięwyciągać
zdomu.
Akuratmamjużplany.Codokawy,towzasadzietoniemiała
byćprzerwa,wręczprzeciwnie.Roześmiałamsię,widzącjego
zdziwionąminę.Zamierzałamwtrakciejejpiciadokończyćrobotę,
apotemwyjśćijużdzisiajniewracać.
Aleksandro,niepoznajęcię!Wyjśćwcześniejzpracy?!Jego
zieloneoczyzabłyszczały,auśmiechstałsięjeszczeszerszy.
Cotakiegomaszwplanach,żezdecydowałaśsięwyjść