Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
całkiemniezły,więcprzetrzymałamgosobiedoniedzieli.Amiałam
ambitnyplan,żebyprzetańczyćwklubiecałąnoc…Wzruszyłam
ramionamiispojrzałamnamojąasystentkę.Chociażaktywność
fizycznąitakodhaczyłam.Uśmiechnęłamsiębezczelnieipuściłam
doniejoczko.
Widziałam,żesięlekkospeszyła.Pracowaładlamnieodponad
dwóchlatinadalniedokońcaprzyzwyczaiłasiędomojej
bezpośredniości.Urocza.
Codotejkawydodałamjeślimożesz,zrób,proszę,dwie
izanieśdogabinetuLeona.Powiedzmu,żezarazwpadnę.
Jasne,niemaproblemu.Martawyszła,ajawróciłam
domojegoprezentu.
Zajrzałamdotorebkiizobaczyłamczerwonewinoioliwki.Moje
dwaukochaneprodukty.Dotychczasnieprzywoziliśmysobie
nawzajempamiątekzwakacji,aletobyłpierwszyurlopLeonabez
dziewczyny,zktórązerwałponadroktemu,ijakwidać,postanowił
wprowadzićdonaszejprzyjaźninowątradycję.
Wstałamiruszyłamwkierunkugabinetukolegi.Podrodze
witałamsięuśmiechemzmijanymiwspółpracownikami.
Weszłamdoniego,jakbymwchodziładosiebieiusiadłam
wygodniewfoteludlagości.
Leonpodniósłgłowęispojrzałnamnie.Byłzawalonypapierami.
Nabiurkustałyjużdwiefiliżankizparującąkawą.
Greckiewino,greckieoliwki…Jeszczetylkojakiśosiołibędę
mogłaurządzićgreckiwieczórpowiedziałamzzadziornym
uśmiechem.
Wpadnęwieczorem,tobędzieszmiałakomplet.
Mieliśmytakiesamopoczuciehumoru.
Leonwstałiobszedłbiurko,żebymnieuściskać.Odsuwającsię,
zmierzyłmniezgórynadół.