Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dzikiepsycięzaatakowaływdrodzedopracy?–zapytał
rozbawiony.
Zerknęłamwdół.Miałamnasobiebiałąkoszulęioversizowe
dżinsyzdużymidziuraminakolanach.
–Nie,poprostuzbytdużownichklęczałam.–Spojrzałam
muwyzywającowoczy.
–Widzę,żepłynnieprzechodziszdotematupracy–odpowiedział
ześmiechem.
–Masznamyślireklamęlodów?–Odrazuzrozumiałam,oczym
mówi.
–Owszem.Dobrze,żewyszłaśztymtematem,bochciałem
cipowiedzieć,żejająbiorę.–Miałpewnąsiebieminę.Doskonale
wiedział,jakiejreakcjimożesięspodziewać.
–Jesteśprzesłodki.Dokładniejaklody,którymzrobięnajlepszą
kampanię,jakąwżyciuwidziałeś.
–Wtakimrazieniechwygranajlepszy.Dobrzekojarzę,
żedokońcatygodniamająwybrać,któreportfolionajbardziejich
przekonało?
–Dobrzekojarzysz.Widzę,żeurlopanitrochęnieostudził
twojegopracoholizmu.Więcopowiadaj,jakbyło?–zapytałam,
zmieniająctematibiorącdorękifiliżankę.
Większośćporanków,kiedyniemieliśmyspotkań,spędzaliśmy
nawspólnejkawie.Pracowaliśmyzesobąodprawiepięciulat
iodsamegopoczątkuzłapaliśmydobrykontakt.Szybkoprzenieśliśmy
nasząznajomośćnaprywatnygrunt.Imprezowaliśmyrazem,miałam
okazjępoznaćjegoówczesnądziewczynę.Byłtojedenzniewielu
facetów,naktórychniepatrzyłamjaknapotencjalnązabawkę.Nie
jestemzwolenniczkązwiązków,wolęraczejkrótkie,niezobowiązujące
znajomości.Małoktórymożeliczyćnawięcejniżjednąnoc.
JednakLeonnigdynieinteresowałmniepodtymwzględem.