Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wątpliwościcodotego,czymzajmowałasięwiększość
klientówWidma.AleAleksandrowitrudnobyłoodmówić.
Zapasowamarynarkajestwszafce,nazapleczu
powiedziałbarmanIgor,widzącRoberta.
Gorącojest.Mamczarnepolozkołnierzem.Nie
wystarczy?odparłLew
Znaszpolitykęklubu.Ochroniarzemająbyćzawsze
wczarnychmarynarkach.Toniejestjakiśtambar
zwódką.
Tak,jasnesyknąłLewzironią.
Wiem,żejesteśtutylkonazastępstwo,aledla
większościznasnapiwkistanowiąnajwiększączęść
naszejkasy,więczależynam,byprzychodzilituludzie,
którzynanichnieoszczędzają.
Nodobrzejuż,dobrzerzuciłLew,nakładającczarną
marynarkę.Poprostuniewydajemisię,żebym
spoconyprzyciągnąłwiększąliczbębogaczy.
Masz,wypij.
Igorpodałmuwwysokiejszklancejakiśnapójzdużą
ilościąlodu.
Alkoholowy?
Tak,alenienatyle,żebyśzacząłrozrabiać.
DziękipowiedziałLewiwziąłdużyłyk,opierającsię
obar.
Klub,chociażbyłjużotwartyodgodziny,dalejbył
pusty.Większośćklientówzazwyczajpojawiałasię
dopieropodwudziestejdrugiej.Cinajważniejsi
zwyprzedzeniemrezerwowaliloże,chcączapewnićsobie
dobremiejscanauboczu.Igorwiedział,żeważnigoście
przyjdądopierozatrzygodziny,więcnalałrównieżsobie
takiegosamegodrinka.
MacienowąkelnerkęzagadnąłgopochwiliLew,