Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Olastajewzaczepnejpozieizcałejsiłykopiewefront
szafkipodzlewem.Jejstopaześlizgujesięponim
iodrywalistwęprzypodłogową,któraoddawnatrzyma
siębardziejnasłowohonoruniżnaklejuczyinnej
metodziemontażowej.
–Idźdoswojegopokoju,bonieręczęzasiebie!–Tym
razemtojawrzeszczę,siłąpowstrzymującsię,bynie
szarpnąćgówniarą.Cholernysmark!Bierzecudzerzeczy,
jakbybyłyjej,kłamiewżyweoczyijeszczeniszczy
szafkę!–Myślisz,żektotobędzienaprawiał?!
−Napewnonietwójtłuścioszek.–Olapotrafibyć
bystrymijednocześniezjadliwymobserwatorem.
Chcęjeszczecośpowiedzieć,alemówiłabym
doplecówcórki,którawbieganapiętroitrzaskadrzwiami
doswojegopokoju.Niepodobamisiętoijużwchodzę
napierwszystopień,gdysłyszędzwonekdodrzwi.
Odkładamrozmowęnainnymomentimamgłęboką
nadzieję,żeOlaniewychylinosazeswegokrólestwa,
pókibędzieMichał.
−Tęskniłem,wiesz?
Ledwootwieramdrzwi,ajużtonęwuścisku
mężczyzny,któryprzerastamniedobrzewzwyżiwszerz.
–Mhm.
Pocieramnosemoobojczykpartneraipozwalam
pokołysaćsięwramionach.Michałmajakieśniezwykłe
właściwości.Jednymdotykiemwyciągazemniezły
nastrój,awsączasamepozytywnemyśli.Icoztego,
żejeślichodziokwestienaprawcze,tozabardzo
mutoniewychodzi?Wkońcuideałówniema.
–Cojest?Olaznowudałaciwkość?–Mójmężczyzna
ztroskąpatrzymiwoczy.
Krzywięsię,dającdozrozumienia,żeniechcęotym
mówić.Zapraszamgościadokuchniiwstawiamwodę