Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wykonujezwroty,nachylasięznienackanadjednym
zuczniów.Śmiejęsięwgłos!Marcinekpoprostujak
żywy!Obawiamsię,żejużnigdyniepomyślęonim
inaczej,jakwłaśniewtensposób.Możedlategoniechcę
jużsłyszećoinnychprzezwiskach,choćklasabardzo
pragniezdradzićmiwszystkieswojesekrety.Ciekawi
mnietylkomojeprzezwisko,więcdrążętemat,strzepując
zsukienkiniewidzialnepyłki.
−Dajęsłowo.Nieobrażęsię.–Patrzęnanich
zuśmiechem,itymnaustach,itymwoczach.
IznówMaciejsięgapotechnikiaktorskie.Tymrazem
jednakprostujesięjakstruna,apotempoprawia
naswojejławcepiórnikizeszyty.Rozpoznajęsiebie
wtympedantyzmie,hmm...wtymwyłącznie
zawodowympedantyzmie,choćnieprzypuszczałam,
żejesttoażtakbardzowidoczne.Kiwamwięcgłową.
−Nookej.Rozumiemjużto„symetryczna”.Ale
codoresztymaEnejitodrugiesłówko?–Cośczuję,
żeodterazbędęjużmyślałaosobiesłowamizpiosenki
folkowegozespołu.
−Abopaniodjakiegośczasuzaczęłanosićtakie
pięknekoloroweubrania.–RozmarzasięBasia
ześrodkowegorzędu.–Noijakośtendrugiczłon
przylgnął.Tylkobymjeszczeoczybardziejpodkreśliła.
Bobrwimapanibardzoładne.–Rozpędzasię,wsiadając
naswojegokonika.–Onaprzykładtakimkolorem!–
Prędkowyciągakosmetyczkęzplecaka,azniejpaletę
cieni.Głupieję,przyznam.Popierwszeztegopowodu,
żejednaktoszkołailekcja,apodrugie,itonawet
bardziej,gdystwierdzam,żewdomumammniej
kolorowychkosmetykówniżto,comieścisię
wpodręcznymzbiorzeBaśki.Dziewczynaprzekłada
wrękachkredki,tusze.Żonglujenimijakzawodowiec
inawetchcemirysowaćjakąśmocniejsząkreskę
napowiece.