Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niemiałamochotynakuracjęwstrząsowąaniprzedtem,aniteraz.Potakiej
rodzinnejterapiiszansenawyzdrowieniegwałtowniemalały.Boże,ratuj!–
zawołałamwmyślach.
–Alenajbardziej–kontynuowała–żalmitwojejmatki.Tawiadomośćomało
jejniezabiła.
Włosyzjeżyłymisięnagłowie,agęsiaskórkaprzeszłapoplecach.
Tawrednamałpazadzwoniładomamy–doKanady!!!Tymrazemprzegięła
ostatecznie.Jatoja,mogłamznieśćwiele,alenigdynikomuniepozwolęranić
bliskichmiosób.
Przerwałamciotcewpółsłowaigrzecznie,alestanowczozakończyłam
rozmowę.
–Dziękujęzatroskę,wszystkojużjestwporządku,porozmawiamydłużej,jak
wrócę–oznajmiłamdrewnianymgłosemizulgąodłożyłamsłuchawkę.
Zadużozwaliłosięnamnienaraz.
Wyszłamnadwóribezwładnieusiadłamnaschodach.Zrozumiałam,że
ucieczkanierozwiązałażadnychmoichproblemów.Byłocorazgorzej.Terazwszyscy
znajomiiwspółpracownicywiedzą,żezostałamzdradzonaprzezmęża.Tożałosne.
Potemsięokaże,żewszyscywiedzieli,tylkojanie!Przecieżzdradzaneżonyzawsze
dowiadująsięnakońcu!
OkołopółnocyTeresaniemalsiłązwlokłamnieztychschodów.Wysłuchała
żalówiwyśmiałamojeobawy.
–Naprawdęzachowujeszsięjakstarahisteryczka!–grzmiała.–Użalaszsię
nadsobą,zamiastzająćsięwłasnymżyciem,pracą,czymtylkochcesz!Opiniainnych
niejestcidoniczegopotrzebna.Iimwcześniejtozrozumiesz,tymlepiej.Maszteraz
nowydom,rodzinę,przyjaciół.Iprzestańwreszciezadawaćtogłupiepytanie–
dlaczego!Odpowiedźjestbardzoprosta–wyszłaśzaniewłaściwegofaceta.Zresztą,
obiewyszłyśmyzaniewłaściwychfacetów
–dodałanazakończenie.–Aterazmarszdołóżka!Biegiem!
*
Wstałamwdużolepszymnastroju.Czekałmniedzisiajpracowitydzień.
Najważniejsze–zadzwonićdomamy!
Przeczuciemnieniemyliło,mamawłaśnieszykowałasiędowyjazdu.Potym,
cousłyszałaodciotki,niemiałainnegowyjścia.Dowiedziałasięmiędzyinnymi,że:
porzuciłammęża,zaginęłaminiktniewie,gdziejestem,możenawetpopełniłam
samobójstwo,tylkojeszczenieznalezionozwłok.
Potejkońskiejdawcezłychwiadomościpostanowiłanatychmiastjechaćdo
Polski,odnaleźćjedynedzieckoizabraćzesobądoKanady.Wsamobójstwona
szczęścienieuwierzyła.
Ledwiejąodwiodłamodtychzamiarów.
–Mamo–przekonywałam–naprawdęnicminiejest.Mieszkamterazu
Teresy.
–Tak,rozstałamsięzmężem,aleniejestempogrążonawrozpaczy.
–Zaginęłam,alejużsięodnalazłam.
–Nie,niepotrzebujępomocypsychologa!Renatajakzawszeprzesadza!–
broniłamsięwytrwale.
Postanowiłamchoćnachwilęskierowaćmyślimamywinnąstronę.
–Nieuważasz,żetanagłatroskliwośćciotkijestmocnopodejrzana?Od
wczorajwie,gdzieprzebywam,azałożęsię,żeniezadzwoniła,żebycięuspokoić.
11