Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szczeniaka.
–Tak.Tojestto.Cudnie!–zawołałazachwycona
mama.
Postanowiłyśmyzamiast„s”wymawiać„z”,żeby
przydaćimieniupazura.
–Cześć,Gizelle.Cześć,mojaśliczna–przemawiałam
doniejpieszczotliwie,kołyszącwramionachjaklalkę.
(Tyleżemasywniejszą,rozmiarówmopsazdłuższymi
nogami).–Copowiemytacie?–zapytałam.
Głaskałamjąpokarkuimiętosiłamgrubąskórę.
Wiedziałam,żewprzypadkutegoszczeniakatatanie
będzieprotestował.Byłnajbardziejwyrozumiałym
icierpliwymczłowiekiem,jakiegoznałam.Mógł
conajwyżejpokiwaćgłową,jakbymówił:
–Znowuprzywiozłyściedodomukolejnezwierzę
–poczymtroskliwiezająłbysięGizellejakkażdym
innymstworzeniem.Tyleżeprzezjakiśczasokazywałby
niezadowoleniewymownymmilczeniem,pókibymunie
przeszło.
Nawszelkiwypadekmamachciałagojakoś
udobruchać,zminimalizowaćszoknawidoknowego
szczeniaka,który–taksięjakośdziwniezłożyło
–należałdorasynajwiększychpsównaświecie.
Ułożyłyśmywięcplan.
Donaszegomurowanegodomunawzgórzuprowadził
długipodjazd.Kiedyweszłamdośrodka,tatabył
wsalonieićwiczyłprzedtelewizoremzamachygolfowe.
Zgodniezplanemprzywitałamsięznimioznajmiłam,
żeuratowałamszczeniakazlecznicydlazwierząt
onazwieArkaNoego.Adopcjabyładarmowa,
ajawzięłamGizelletymczasowo,pókinieznajdziesię