Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dlaczegowogólemusicietorelacjonować?
–BoniewielewięcejdziejesięwCrookedTree.Przynajmniej
ztychpozytywnychrzeczy.
–Dlaczegowtakimrazietysiętymniezajmiesz?
–Ben,jesteśmoimmężem,anietematemnatapecie.
Możenatympolegaproblem.Możeobojewyszlibynatymlepiej,
gdybyBenznówbyłtematemnatapecie.
ZauważyłAmandępodrugiejstronieksięgarni.Byłaubrana
wbeżowąspódnicędokolaniniebieskąbluzkę,którapodkreślałajej
ciążowybrzuszek.Zadwamiesiąceporazkolejnyzostanieojcem.
Tymrazemchłopca.Wciążniewybralidlaniegoimienia.Ledwo
poruszylitentemat.Amandawyglądałajeszczelepiejniżwdniu,
wktórymsiępoznali.Zachowywałasiętak,jakbymiędzynimi
wszystkobyłowporządku.Latałaodfanadofananiczympszczółka,
uśmiechającsię,rozmawiającikierującwodpowiedniemiejsce.
Możnabypomyśleć,żetojejspotkanieautorskie.Kiedyoglądałosię
kontaAmandynaInstagramie,TwitterzeiFacebooku,nikomunie
przyszłobydogłowy,żemająjakiekolwiekproblemy.
Benrozejrzałsiępotłumiewposzukiwaniucórki,Bri,alejejnie
dostrzegł.
Młodakobietawdżinsachiworkowatejbluzieuśmiechnęłasię
nieśmiało,wręczającmuksiążkę.
–Jużjąprzeczytałam.–Spuściławzrok,jakbyzawstydzona.–Dwa
razy.
–Przeczytałająpanijużdwarazy?
–Przepraszam.
–Nie,nie.Proszęnieprzepraszać.Toitakdziesięćrazymniejode
mnie.
Roześmiałasię.
–Cóż,byłaświetna.Niesamowita.
DłońBenazawisławpowietrzu,cierpliwieczekałnaciągdalszy.
–DlaLeslie–powiedziałaiprzeliterowałaimię.–Proszę.
Dziękuję.
–DlaLeslie.Proszęidziękuję.Wszystkiegodobrego…–Zamknął
książkęioddałjąkobiecie.–Powiedziałbym„miłejlektury”,alejuż
jąpaniczytała.Dwarazy.Mamnadzieję,żemiałapaniponiej
koszmary.
Topowiedzonkobyłojegoznakiemfirmowym.Zwykle
towarzyszyłomumrugnięcieokiem,jednaktymrazempostanowił
jesobiedarować.Tobyłmoment,wktórymkliencizazwyczaj