Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
podarunekodpłacasięjedynieżyczliwościąiprzyjaźniąakomu
jasprzyjam,temukażępracować.Niemogębowiemcierpieć
próżniaków,zwłaszczagdyzzałożonemirękamipatrząjakinni
upadajązpracyiutrudzenia.
—Maszpanizupełnąsłuszność,rzekłMoutier,którywłaśnie
słyszałjejwyrazy.Niejestemtakimgościemjakinniiczujęsię
obowiązanymwzględempańdowdzięcznościzaciężar,jaki
przyjęłyścienasiebie;iwierzciemi,żetonigdyniewyjdzieani
zmegosercaanizpamięci.
—Patrzącnapana,wiemotemsamanajlepiej,odparła
zuśmiechemElfy,mambowiembystreokoiniejednoodgaduję.
IMoutierrówniesięuśmiechnął,alenicnieodpowiedziałtylko
pochwyciwszyzamiotłę,zacząłzamiatać.
—Dajpantemupokój,lepiejotoweźwiechećobmyjstółipiec,
apotemmożeszzamiatać.
Moutierzastosowałsięzupełniedorozkazu,skorozaśwszystko
ukończył,stanąwszywwojskowejpostawierzekł:
—CzyśzadowolonypanieGenerale?Jakieżdalszeotrzymam
rozkazy?
—Dobrze,odpowiedziałaElfybacznemspojrzeniemobrzuciwszy
całypokój,terazidźpandokawiarnibędącejnakońcuwsi,iprzynieś
namtumleka.Będępanuwdzięczną,skorozabierzeszzesobądzieci,
abyzapoznałysięzdrogąitymsposobemabymogłypóźniejsame
nosić.
MoutierwziąłzarękęJakóbaiPawłaiwszystkotrojeoddalilisię
zwesołymśmiechem.
—Proszępani,raczmidaćmleka,rzekłMoutierdogrubej
wieśniaczki,którawłaśnietylkocowydoiłakrowę.
Kobietaodwróciwszysięspojrzałazezdziwieniemnanieznanąjej
twarzapotemzapytała:
—Wielepansobieżyczysz?
—Wiele?powtórzyłMoutier.Rzeczywiścieniezapytałemsięoto;
dajmiwięcpanityle,ilezawszebiorą.
—Ba!Alektobierze?
—PaniBlidot,właścicielkaoberżypodAniołemStróżem.
—Jakto?Tojesteścieuniejwsłużbie?Odkąd?
—Odwczorajitonachwilętylko,odpowiedziałMoutier.
—Atociekawe!szepnęładosiebiewieśniaczka,odmierzająctrzy
litrymleka.
—Czymamzapłacić?zapytałMoutiersięgającdokieszeni.