Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naodwalwywiązywałsięzobowiązków,albo
topsychopacizwabiającyzdrowych,młodychludzi,aby
wykraśćichorgany,którenaczarnymrynkupewnie
kosztująkrocie.Gdzieśotymostatnioczytałam.Jeśliktoś
mniezapyta,czymamrodzinęibliskichalbozainteresuje
sięmoimstanemzdrowia,tonatychmiastzrobię
odwrót…Taktylkofantazjowałamzprzymrużeniemoka,
boniemiałamzamiaruodpowiadaćnatoogłoszenie.
Zamknęłamlaptopaizerknęłamnazegarekzkukułką,
którydostałamodbabki,aktórywmoimmałympokoju
wyglądałrówniedziwaczniejakwiększośćdodatków
zdobiącychtolokum.Darzyłamjejednaksentymentem.
Niebyływielewarte,nomożeprzedstawiałyjakąś
wartośćemocjonalną.
Dochodziłasiedemnastaipostanowiłam,żejuż
najwyższaporazacząćsięzbieraćdowyjścia.Godzinę
późniejsączyłamchłodnegodrinka,któregozamówiła
miMilena,mojanajlepszaprzyjaciółkazestudiów.
SiedziałyśmywmałejknajpienaBielanachiwłaśnie
zapoznawałamjąztąintratnąpropozycjąjakiegoś
psychopaty.
–Czyjawiem?–Wzruszyłaramionami,jakbynaserio
rozważałatęopcję.
Zarzuciłanaplecydługie,ciemnobrązowewłosy
ipostukałapaznokciemokieliszek.
–Sześćkaflitoniejestjakiśmajątek.Nieprzesadzaj.
Pewniemusiszsięnieźlenatyraćzatękasę,więcnic
dziwnego–powiedziałatonemznawczyni.
–Nodobra,adlaczegotenrekruterodezwałsięakurat