Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
PaniWisławaPołczyńskabyłamentorkądlawielumłodychludzi
szukającychswojegomiejscawkraju,systemielub,mówiąc
górnolotnie,życiu.
Niepodążałazamodą,tylkoodzawszezawiedzą.Nosiłasię
schludnieiskromnie,sprawiaławrażeniesurowej.Nieuśmiechałasię
zbytczęsto,chybażeTomek,jedenzjejuczniów,deklamowałwiersz.
Niechodziładofryzjera,samakręciławłosynatermicznychwałkach.
Ci,którzyznaleźlidoniejdrogę,wielbiliniemniejniżartystów
zeświatamuzyki.Nigdynieprowadziłalekcjiwtensamsposób,
nigdyniezrobiłategosamegosprawdzianu.Ouczniachmówiła„moje
dzieci”ipodsuwałaimliteraturęnietylkozkanonulektur,aletakże
taką,którąpóźniejKarolinaczyTesiaczytałypodpierzynami
zwypiekaminapoliczkach.Zawszemiałaczas,żebywysłuchać
młodzieży,pomagałapisaćlistymiłosnenieopierzonym
chłopcom.Zabierałaswoichwychowankównakilkudniowewycieczki
wgóry,żebymócznimidługoibezcenzuryrozmawiać,wswoim
plecakuniosłahistorięniejednejosoby,zranionychuczuć,
zawiedzionychnadziei.
Wyglądałonato,żeniemapartnera,choćcojakiśczaspojawiałysię
plotkioromansieztymczytamtym.Żadnesięniepotwierdziły.
Oddałażycienauczaniu.Jejdomembyłaszkoła,rodzinądzieci.
Wisiabyładobrymduchem,organizowałaspotkaniaklasowewswoim
mieszkaniu.Szukałamożliwościdotarciadotakzwanychtrudnych
dzieci.Dziękihojnościdobrychludzidbała,żebyjadły,miałyciepłe
kurtkiijeździłynawycieczki,uczestniczyływewszystkich
wydarzeniach,jakieorganizowałaszkoła.Najbardziejnielubiła
wyniosłościikłamstwa.Nikogoniefaworyzowałainikogonie
skreślała,nawetwtedy,gdyzjejzostawionejwklasietorebki
skradzionopieniądze.Przeprowadziłazuczniamitakąrozmowę,
żenastępnegodniapokryjomujezwrócono.
ToPołczyńskazasugerowałakierunekstudiówKaroliiTesi.Obie
zasiliłygronojakżemałodziśdocenianegonauczycielskiegogrona.
Pierwszachciałajejdorównaćimiałanaswoimkonciewiele
sukcesów.Drugauczyłabiologiiirobiłatośpiewająco,bojejżycie
byłopołączonenierozerwalnąniciązprzyrodą.
tacyludzie,októrychmyślimy,żebędążyliwiecznie,itakbyło